Paula Kołodziejska

Prawem podatkowym zajmuję się od początku drogi zawodowej. Zaczynałam od podatków dochodowych – bez twarzy, bez formy, czysto teoretycznych. Potem przyszły schematy podatkowe – labirynty i tropy, po których chodzi się ostrożnie jak po cienkim lodzie. A dziś – podatek od nieruchomości. I to on sprawia mi największą przyjemność. Bo w końcu coś jest. Zbiornik, wiata, budynek – nie hipoteza, ale rzeczywistość. Podatek, którego można niemal dotknąć dłonią. Lubię w nim tę cielesność podatkowej materii, choć może brakuje mi słowa, które by to dobrze nazwało.
W GWW doradzam przedsiębiorcom z różnych światów – tych od wody, prądu, mebli, rur, dźwigów, hut i hal. Pomagam im zrozumieć, co i dlaczego fiskus nazywa „budowlą” i jak sprawić, by to rozumienie było choć trochę sprawiedliwe.
Nie wszystko da się zmierzyć w metrach kwadratowych czy złotówkach. Ale czasem – wreszcie – da się zobaczyć.