Sebastian Gumiela
Miałem być księdzem – taką przyszłość wróżyła mi babcia, gdyż jako dziecko w łóżeczku spałem jak kanonik, z rękami złożonymi na piersiach. Miałem być pianistą, aż trafiłem do klasy fortepianu takiej profesor, która potrafiła, zauważając pomyłkę, zrzucić klapę fortepianu na moje palce. Miałem być najlepszym kelnerem; wszystko szło dobrze do czasu, gdy podczas obsługi jednego z ważniejszych wydarzeń zapomniałem wydać bażanta. Do dziś mam jego smak w ustach… Po zdaniu egzaminu z prawa finansowego u „Krwawej Wandy” (każdy student prawa w Lublinie z końca lat 90. wie, o czym piszę) nie pragnąłem być ani celnikiem, ani podatkowcem.
A kim się zostałem? I jednym, i drugim. Jako celnik od 2000 r. pracowałem w Głównym Urzędzie Ceł w Warszawie, a następnie w Izbie Celnej w Warszawie. Obecnie zaś działam jako doradca podatkowy i radca prawny, partner w GWW, związany z kancelarią od 2005 r. Specjalizuję się w bieżącym doradztwie podatkowym, w szczególności w zakresie podatku CIT, VAT, podatku akcyzowym oraz prawie celnym.
Czy dobrze się z tym czuję? Bardzo. Czy coś bym zmienił? Nie. Czy mam jeszcze inne plany? A jakże!
PS Nadal lubię spać na kanonika, gram na fortepianie, a w domu często robię za kelnera.