Wpisy

Odszkodowanie za zakaz konkurencji a dopuszczalność potrącenia – perspektywa Sądu Najwyższego

Odszkodowanie wynikające z umowy o zakazie konkurencji po ustaniu stosunku pracy nie jest wynagrodzeniem za pracę i nie podlega ochronie przewidzianej dla wynagrodzenia za pracę. Dopuszczalne jest zastosowanie wobec niego instytucji potrącenia z art. 498 i nn. Kodeksu cywilnego w związku z art. 300 Kodeksu pracy. Tak zadecydował Sąd Najwyższy w wyroku z 10 czerwca 2021 r., sygn. akt III PSKP 19/21.

W okolicznościach faktycznych sprawy powód dochodził zapłaty od byłego pracodawcy odszkodowania za zakaz konkurencji po ustaniu stosunku pracy. w trakcie swojego zatrudnienia pracownik (jako wiceprezes zarządu) korzystał ze służbowej karty płatniczej, m.in. przy opłacaniu usług gastronomicznych podczas spotkań z kontrahentami, członkami związków zawodowych, przy opłacaniu usług hotelowych, transportowych i parkingowych w czasie służbowych wyjazdów, zakup upominków dla kontrahentów. w wyniku przeprowadzonego audytu zakwestionowano część wydatków poniesionych przez pracownika przy użyciu służbowej karty płatniczej z uwagi m.in. na brak wskazania przy transakcjach danych kontrahentów, z którymi powód odbywał spotkania, kiedy pokrywał te wydatki, bądź którym wręczył zakupione upominki. w związku z tym były pracodawca wystawił notę obciążeniowa na kwotę zakwestionowanych wydatków i następnie, z uwagi na brak ich zwrotu przez powoda, dokonał potrącenia kwoty wierzytelności z tytułu wydatków sfinansowanych kartą służbową z wierzytelnością powoda z tytułu odszkodowania przewidzianego w umowie o zakazie konkurencji.

Sąd rejonowy uwzględnił powództwo powoda argumentując, że pozwana nie wykazała istnienia po jej stronie wierzytelności wobec powoda z tytułu wykorzystywania służbowej  karty płatniczej w celach niemających służbowego charakteru, wobec czego nie doszło do  skutecznego potrącenia i w efekcie – umorzenia roszczenia zgłoszonego w pozwie. Takie stanowisko podtrzymał sąd drugiej instancji.

Sąd Najwyższy uwzględnił skargę kasacyjną byłego pracodawcy, uchylając wyrok i przekazując sprawę do ponownego rozpoznania. w uzasadnieniu Sąd Najwyższy podkreślił, że sąd okręgowy dokonał błędnej wykładni przepisów dotyczących odpowiedzialności pracownika za szkody wyrządzone w powierzonym mu przez  pracodawcę mieniu, zwłaszcza w kwestii rozkładu ciężaru dowodu w tego rodzaju procesach. Zdaniem Sądu Najwyższego to powód, rozliczając się z powierzonego mu mienia w postaci pieniędzy pobranych z karty płatniczej, powinien wykazać, że zostały one wydatkowane zgodnie z ich przeznaczeniem, a więc na cele służbowe. Niewykazanie tego faktu oznacza nierozliczenie się z powierzonego mienia.

Ciężaru dowodowego w tym zakresie nie można przerzucać na pracodawcę i żądać od niego wykazania, że pobrane z karty płatniczej pieniądze zostały wydatkowane na cele inne niż służbowe, skoro pracownik nie wykazał służbowego przeznaczenia owych wydatków.

Obowiązkiem powoda było rozliczenie się z powierzonego mu mienia w sposób określony w aktach wewnątrzzakładowych, a więc wykazanie za pomocą stosownych dokumentów, że pieniądze pobrane z karty płatniczej wydatkował na cele służbowe. To, że wspomniane akty wewnątrzzakładowe nie zawierały jednoznacznego zakazu używania kart płatniczych do celów prywatnych, nie oznacza, iż pracownicy, a zwłaszcza osoby należące – jak powód – do ścisłej kadry zarządzającej spółką, nie zdawali sobie sprawy z tego, że powierzone im mienie w postaci owych kart ma służbowe przeznaczenie.

Sąd Najwyższy potwierdził również, że zobowiązanie wynikające z umowy o zakazie  konkurencji nie jest zobowiązaniem ze stosunku pracy, mimo tego, że jest ze stosunkiem pracy ściśle związane. Odszkodowanie zatem nie jest składnikiem wynagrodzenia za pracę. Nie może nim być także dlatego, że ma charakter kompensacyjny, gdy tymczasem wynagrodzenie za pracę jest czynnością majątkowoprzysparzającą. Skoro odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji po ustaniu stosunku pracy nie podlega ochronie przewidzianej dla wynagrodzenia za pracę, to dopuszczalne jest zastosowanie wobec niego instytucji potrącenia z art. 498 i nn. Kodeksu cywilnego w związku z art. 300 Kodeksu pracy.

Jak ustrukturyzować wealth management? – cztery formy prawne, jedno wyzwanie

Szczegółowa analiza nowych form prawnych, jakie mogą być wykorzystane do szeroko rozumianego zarządzania majątkiem, a w szczególności do zarządzania aktywami płynnymi (wealth management) – spółki estońskiej, polskiej spółki holdingowej, alternatywnej spółki inwestycyjnej (ASI) oraz fundacji rodzinnej – wskazuje, że – mimo pozornej szczodrości ustawodawcy w przyznawaniu zwolnień z CIT – przy ich wyborze należy kierować się ostrożną rozwagą i zręczną roztropnością.

Beczka miodu, łyżka dziegciu – nowe rozwiązanie podatkowe a wealth management

Ewolucja polskiego prawa podatkowego w ostatnich latach charakteryzuje się pewną dychotomią. Z jednej strony podatnicy doświadczyli bowiem skutków wielu kontrowersyjnych reform, prowadzących do praktycznego zwiększenia wysokości niektórych danin publicznych; z drugiej jednak strony nie sposób zaprzeczyć, że ustawodawca wypracował kilka wartych uwagi instytucji, które, choć należą raczej do sfery prawa cywilnego, handlowego i finansowego, mają znaczenie także dla opodatkowania przedsiębiorców. Mając do dyspozycji kilka nowych możliwości inwestowania, właściciele polskich firm prywatnych mogą wybierać spośród nich formy prawne najbardziej sprzyjające gromadzeniu środków i przeznaczyć je nie tylko na dalszy rozwój biznesu, ale przede wszystkim realizację długoterminowej strategii zarządzania majątkiem prywatnym czy rodzinnym przy udziale zespołu ekspertów z różnych dziedzin. Obecne otoczenie prawne pozwala zatem prowadzić prawdziwy wealth management (także w ramach tzw. single- albo multi-family office) jak w najbardziej rozwiniętych gospodarkach.

W naszym artykule chcielibyśmy porównawczo – z perspektywy głównie, acz nie tylko, podatkowej – omówić cztery z nich:

  • spółkę estońską,
  • polską spółkę holdingową,
  • alternatywną spółkę inwestycyjną (ASI),
  • fundację rodzinną.

Przed rozpoczęciem analizy porównawczej przyjrzyjmy się jednak samemu pojęciu wealth management.

Wealth management – zarządzanie majątkiem przez profesjonalistów

W szerokim sensie przez wealth management można rozumieć każde działanie zmierzające do maksymalizacji majątku klienta. W praktyce rynkowej oznacza ono przede wszystkim świadczone na rzecz klientów o wysokim statusie materialnym usługi związane z zarządzaniem aktywami oraz dostosowanych do ich potrzeb usług finansowych. W kręgu szeroko pojętego wealth management sytuowały się już wypowiedzi ekspertów GWW, które znajdą Państwo na naszym blogu lexplorers.pl: https://lexplorers.pl/fundacja-rodzinna-jako-portfel-inwestycyjny/. Tu jednak chcielibyśmy skupić się na sprawie stanowiącej jedną z osi wealth management – wyborze form prawnych dla inwestycji.

Spółka estońska w strukturze wealth management – czynnik rozwoju, choć niewolny od ograniczeń

Wprowadzenie do polskiego porządku prawnego tzw. spółki estońskiej (lub opodatkowania estońskim CIT, określanego w ustawie o CIT jako „ryczałt od dochodów spółek”) na samym początku nie wzbudziło entuzjazmu polskich przedsiębiorców. Z czasem (wobec legislacyjnych korekt) dostrzegli oni jednak jej znaczenie jako czynnika przyczyniającego się do rozwoju biznesu. Celem tego rozwiązania jest pobudzenie działalności operacyjnej – stąd opodatkowanie pojawia się dopiero – w dużym uproszczeniu – przy wypłacie dywidendy. Wzmocnienie „bodźca proinwestycyjnego” w przypadku spółki estońskiej wiąże się jednak z ograniczeniem jej możliwości w zakresie inwestycji kapitałowych (np. zakaz obejmowania akcji lub jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych). Ponadto, w świetle art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy CIT wartość przychodów podatnika estońskiego CIT z pasywnych źródeł przychodów (zwłaszcza wierzytelności, odsetek, ze zbycia i realizacji praw z instrumentów finansowych) nie może przekroczyć 50% przychodów z jego całej działalności (liczonych z uwzględnieniem kwoty należnego VAT). W przeciwnym razie traci on prawo do korzystania z estońskiego CIT (podobnie jak w przypadku zaangażowania np. w instytucjach inwestycyjnych, fundacjach lub trustach). Czynniki te ograniczają znaczenie tzw. spółki estońskiej jako „wehikułu finansowego” dla podmiotów zainteresowanych przychodami z zysków kapitałowych.

Polska spółka holdingowa, CIT i wealth management – 100% zwolnienia, ale…

Z pozoru hojny okazał się ustawodawca polski, gdy ustanawiał jedno z ciekawszych rozwiązań podatkowych ostatnich lat – tzw. polską spółkę holdingową. Spółka (sp. z o.o., prosta spółka akcyjna lub spółka akcyjna), która nie należy do podatkowej grupy kapitałowej (co wobec małej liczby tych grup nietrudne) i nie korzysta ze zwolnień strefowych, może mieć status polskiej spółki holdingowej, jeśli prowadzi rzeczywistą działalność gospodarczą, a jej wspólnikiem nie jest podmiot z raju podatkowego. Pod rygorem utraty tego statusu jej spółka zależna też musi spełnić wymogi wskazane drobiazgowo w ustawie o CIT. W tym stanie rzeczy – na podstawie art. 24n ust. 1 ustawy o CIT – przychody z dywidend uzyskane przez spółkę holdingową od krajowej lub zagranicznej spółki zależnej są zwolnione od podatku dochodowego od osób prawnych. Warunkiem 100-procentowego zwolnienia z CIT pozostaje jednak, by na dzień poprzedzający uzyskanie przychodów z dywidend albo zbycia udziałów (akcji) warunki dotyczące spółki holdingowej i spółek zależnych (określone w art. 24m ust. 1 pkt 1–4 ustawy o CIT) były spełnione nieprzerwanie przez okres co najmniej 2 lat (nadmieńmy, że za problematyczny uznaje się wciąż sposób obliczania tego terminu).

Choć niepewność wykładni prawa, kazuistyczne ujęcie wymagań stawianych przez ustawodawcę spółkom holdingowej i zależnej oraz ograniczenia nałożone na spółki nieruchomościowe stanowią czynniki przemawiające na niekorzyść wyboru polskiej spółki holdingowej jako narzędzia wealth management, 100-procentowe zwolnienie z CIT sprawia, że nie należy ignorować przydatności tego rozwiązania dla zarządzania majątkiem. Wydaje się zatem, że polskiej spółce holdingowej – przynajmniej w obecnym stanie prawnym – trudno odgrywać rolę narzędzia wealth management na miarę oczekiwań rynku.

Alternatywna spółka inwestycyjna (ASI) – alternatywa dla innych form zarządzania majątkiem?

Kolejnym novum ostatniej dekady, które może odgrywać istotną rolę w szeroko pojętym wealth management, jest alternatywna spółka inwestycyjna (ASI). Zgodnie z art. 8a ust. 3 ustawy z dnia 27 maja 2004 r. o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi (Dz.U. z 2024 r. poz. 1034) wyłącznym przedmiotem działalności alternatywnej spółki inwestycyjnej (będącej, dodajmy, alternatywnym funduszem inwestycyjnym), z zastrzeżeniem wyjątków określonych w tej ustawie, jest zbieranie aktywów od wielu inwestorów w celu ich lokowania w interesie tych inwestorów zgodnie z określoną polityką inwestycyjną. Wśród podatkowych korzyści, jakie wiążą się z ASI, należy wskazać zwolnienie z CIT dochodów ze zbycia udziałów lub akcji – o ile zbywająca je alternatywna spółka inwestycyjna przed dniem zbycia posiadała bezpośrednio i nieprzerwanie przez okres dwóch lat nie mniej niż 5% udziałów (akcji) w kapitale spółki, której udziały (akcje) zostały zbyte (podobnie jak w polskiej spółce holdingowej nie dotyczy to udziałów lub akcji spółek, w których 50% lub więcej aktywów stanowią nieruchomości położone w Polsce lub prawa do nich). ASI może też korzystać ze zwolnienia dywidendowego (przy posiadaniu co najmniej 5% akcji lub udziałów nieprzerwanie przez 2 lata) oraz zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu wszelkie wydatki związane z pozyskiwaniem finansowania dłużnego.

Fundacja rodzinna i wealth management – rozwiązanie intuicyjne, możliwe niespodzianki

Fundacje rodzinne od razu zyskały wśród polskich przedsiębiorców znaczną popularność. Dostępność i względna elastyczność tej formy prawnej uczyniła z niej wygodne narzędzie szeroko pojętego wealth management, użyteczne zwłaszcza dla planowania sukcesyjnego. Charakterystyce fundacji rodzinnej – tak w kontekście jej aktywności biznesowej, jak i opodatkowania – specjaliści GWW poświęcili wiele miejsca na blogu lexplorers.pl: https://lexplorers.pl/majatek-a-mienie-w-fundacji-rodzinnej/, https://lexplorers.pl/fundacja-rodzinna-jako-portfel-inwestycyjny/, https://lexplorers.pl/obowiazki-rachunkowe-i-podatkowe-fundacji-rodzinnych/. Dla porządku przypomnijmy tu jednak, że podstawowym ryzkiem związanym z opodatkowaniem fundacji rodzinnej pozostaje wykroczenie poza zakres tzw. dozwolonej działalności gospodarczej, wskazany w katalogu z art. 5 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 2023 r. o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326). Jeśli okaże się, że dana aktywność (zdaniem organu podatkowego) nie zmieściła się we wspomnianym katalogu, dochód z tego źródła podlega opodatkowaniu sankcyjną stawka CIT: 25%.

Wealth management – poszukiwanie własnej drogi (z pomocą doradcy)

Przegląd czterech instytucji polskiego prawa, które mogą posłużyć do nadania majątkowi odpowiedniej struktury, prowadzi do niemal banalnego wniosku – każda z nich ma zalety i wady, a jej wybór musi być dostosowany do specyfiki danego biznesu, zakresu jego działalności oraz „apetytu na ryzyko”. Na pierwszy rzut oka bowiem wydaje się, jakoby ustawodawca był niezwykle szczodry w przyznawaniu proinwestycyjnych zwolnień podatkowych; po przyjrzeniu się szczegółom regulacji wypada jednak dojść do wniosku, że niezbędna pozostaje roztropność w wyborze konkretnego rozwiązania.

Przejawem takiej roztropności jest skorzystanie z usług zaufanego doradcy – zachęcamy do śledzenia naszego bloga lexplorers.pl i odwiedzenie strony gww.pl.

Straty wspólników spółek komandytowych – wskazany pośpiech w korekcie zeznania

Rozciągnięcie reżimu CIT na spółki komandytowo-akcyjne, a następnie – także spółki komandytowe było przez część polskich przedsiębiorców postrzegane niemal jak podatkowy kataklizm. Możliwość skorygowania deklaracji podatkowej przez kolejnych 5 lat sprawia jednak, że istnieje jeszcze szansa na ograniczenie negatywnych skutków tej zmiany.

Opodatkowanie wspólników spółki komandytowej – stan sprzed 2021 roku

Spółka komandytowa, szczególnie z komplementariuszem w postaci spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, była przez wiele lat jedną z najpopularniejszych form prowadzenia działalności gospodarczej. Jej popularność wynikała nie tylko z wysokiego poziomu bezpieczeństwa majątku wspólników przed zobowiązaniami, powstałymi w związku prowadzoną działalnością, ale również z bardzo korzystnego modelu opodatkowania.

W systemie prawa prywatnego korzyść związana z przyjęciem formy spółki komandytowej polega na rozróżnieniu zakresów odpowiedzialności dwóch rodzajów wspólników: komplementariusza – odpowiadającego za zobowiązania całym majątkiem, oraz komandytariusza – wspólnika biernego, który ponosi odpowiedzialność wobec wierzycieli spółki tylko do wysokości sumy komandytowej. Jeśli więc komplementariuszem jest – co bardzo częste w obrocie – spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, ryzyko odpowiedzialności poszczególnych osób fizycznych ulega istotnemu ograniczeniu.

Jako spółka osobowa, do końca 2020 roku spółka komandytowa była z kolei tzw. podmiotem transparentnym podatkowo. Sama nie była podatnikiem, podatnikami byli natomiast jej wspólnicy – w częściach proporcjonalnych do udziału w zyskach. Dochód taki traktowany jest zaś jako osiągnięty z działalności gospodarczej. Wspólnicy rozliczali więc zarówno przychody, jak i koszty, a także w przypadku poniesienia straty mogli ją rozliczyć w ciągu następnych 5 lat.

W praktyce oznaczało to, że każdy wspólnik był opodatkowany w zbliżony sposób do spółki cywilnej (w której wspólnicy ponoszą pełną odpowiedzialność za długi spółki), ale jego majątek korzystał z porównywalnego poziomu bezpieczeństwa jak w przypadku spółek kapitałowych.

Rozpowszechnienie tej formy prawnej – jako sposobu optymalizacji opodatkowania – nie mogła ujść uwadze fiskusa. Skutkiem tego ustawodawca zmienił zasady opodatkowania spółek komandytowych, uznając je za podatników CIT. Warto przypomnieć, że nie jest to pierwsza spółka niebędąca osobą prawną, którą ustawodawca obłożył podatkiem dochodowym od osób prawnych. Wcześniej taki sam los spotkał spółkę komandytowo-akcyjną, co przyczyniło się do utraty zainteresowania rynku w wyborze takiej formy prawnej.

Zmiana opodatkowania spółek komandytowych w 2021 r. – trzęsienie ziemi?

Jak wspomnieliśmy, obowiązujące od 2021 r. przepisy o opodatkowaniu spółek komandytowych stały się – by użyć pewnej metafory – trzęsieniem ziemi. Odtąd bowiem to sama spółka z jednej strony podlega podatkowi od osób prawnych, z drugiej zaś jej wspólnicy opłacają PIT lub CIT od dochodu uzyskanego jako udział w zyskach. W ich przypadku dochód taki nie jest już dochodem z działalności gospodarczej, ale dochodem w zyskach osób prawnych – czyli jest traktowany w taki sam sposób jak dywidenda i przez to opodatkowany 19-procentowym ryczałtem, dla którego potrzeb nie uwzględnia się kosztów. Za pobranie podatku i jego zapłatę odpowiada spółka jako płatnik. Co więcej – wobec najpewniej zamierzonej niekonsekwencji ustawodawcy – na kanwie przepisów o systemie ubezpieczeń społecznych wspólnicy spółki komandytowej nie są traktowani jak wspólnicy spółki kapitałowej, a zatem podlegają obowiązkowi opłacania składek (ze wszelkimi konsekwencjami wynikającymi z reform Polskiego Ładu).

W przypadku gdy wynik działalności spółki będzie negatywny, spółka nie wypłaca udziału w zyskach ani nie pobiera podatku. W obecnym stanie prawnym wspólnik nie ma jednak możliwości kompensowania strat z lat ubiegłych poprzez ich odliczenie w przyszłych latach. Nie oznacza to jednak, że nie może odliczyć straty powstałej przed 1 stycznia (a w przypadku niektórych podatników – przed 1 maja) 2021 r.

Spółka komandytowa i rozliczenie straty w 2024: warto się spieszyć

Do zmiany przepisów podatnicy rozliczali straty w ramach źródła „działalność gospodarcza”. Podstawową metodą takiego rozliczenia, wynikającą wprost z art. 9 ust. 3 ustawy o PIT, jest odliczenie tej straty z innych dochodów przez pomniejszenie dochodu z tytułu działalności gospodarczej. Jeśli wspólnik spółki komandytowej prowadził poza spółką komandytową również jednoosobową działalność gospodarczą, stratę mógł ująć w zeznaniu dotyczącym rozliczenia jednoosobowej działalności.

Wobec podatników, którzy nie uzyskiwali innych dochodów z działalności, ustawodawca dopuścił zaś odliczenie strat z dywidend oraz przychodów z nimi zrównanymi. Oznacza to, że podatnik może odliczyć taką stratę z dochodów osiąganych po zmianie przepisów.

Ponieważ prawo dopuszcza korygowanie deklaracji przez 5 kolejnych lat, w przypadku gdy straty nie zostały odliczone w latach ubiegłych, w roku 2024 nadal możemy wystąpić o zwrot nadpłaty za lata 2019–2023. Wobec faktu, że ostatnie przychody opodatkowane w starym reżimie (czyli w okresie, gdy spółka komandytowa była „transparentna podatkowo”) zostały uzyskane w roku 2020, termin na rozliczenie takiej straty upływałby w roku 2025.

Czy majątek fundacji rodzinnej jest też jej mieniem? Kilka słów o spisie mienia fundacji rodzinnej

Na pierwszy rzut oka pojęcia „majątku” i „mienia” wydają się tożsame. Lektura ustawy o fundacji rodzinnej wskazuje jednak, że ustawodawca, wprowadzając rozróżnienie osadzone w prawie cywilnym, mógł nie zachować pełnej konsekwencji terminologicznej. Sytuacja ta nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie fundacji rodzinnych, w szczególności na wypełnianie obowiązków ciążących na ich fundatorach, a następnie – zarządach.

Spis mienia fundacji rodzinnej – co należy w nim ująć?

Jednym z kluczowych obowiązków fundatora fundacji rodzinnej jest sporządzenie spisu jej mienia. Jak stanowi art. 27 ust. 1 ustawy z 26 stycznia 2023 r. o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r., poz. 326), w spisie mienia zamieszcza się „prawa majątkowe wniesione przez fundatora albo osoby inne niż fundator do fundacji rodzinnej, ze wskazaniem osoby wnoszącej mienie oraz z określeniem rodzaju i wartości każdego z wniesionych składników mienia, w wysokości określonej według stanu i cen z chwili ich wniesienia oraz ich wartości podatkowej”.

Zrozumienie, czym na gruncie ustawy o fundacji rodzinnej jest owo „mienie” i jak kształtuje się relacja tego pojęcia do instytucji znanej z Kodeksu cywilnego, warunkuje zatem prawidłowe sporządzenie spisu mienia fundacji rodzinnej. Przyjrzyjmy się jeszcze bliżej więc kontekstowi zagadnienia – pod rządem Kodeksu cywilnego i ustawy o fundacji rodzinnej.

Teoria w służbie praktyki – definicje mienia oraz majątku w Kodeksie cywilnym

Pojęcie mienia zostało określone w art. 44 Kodeksu cywilnego jako „własność i inne prawa majątkowe”. Jest to tym samym ogół aktywów danego podmiotu, co oznacza, że Kodeks wyłącza z „mienia” wszelkie pasywa. Oprócz własności prawami majątkowymi będącymi składnikami mienia mogą być zatem użytkowanie wieczyste, inne ograniczone prawa rzeczowe czy obligacyjne prawa majątkowe.

W przypadku majątku wyróżnia się z kolei szersze i węższe znaczenie tego pojęcia. W szerszym sensie majątek oznacza ogół praw i obowiązków majątkowych podmiotu prawa, w węższym zaś – tylko aktywa, czyli prawa majątkowe danego podmiotu. Nietrudno zauważyć, że przy węższym rozumieniu wolno posługiwać się zamiennie pojęciami „majątku” i „mienia” w reżimie Kodeksu cywilnego.

Czy tak samo będzie jednak w przypadku mienia i majątku na gruncie ustawy o fundacji rodzinnej?

Ustawa o fundacji rodzinnej – majątek i mienie

W ustawie o fundacji rodzinnej nie znajdziemy sformułowanej wprost definicji majątku fundacji rodzinnej. Dla potrzeb wykładni możemy wszakże posłużyć się uzasadnieniem rządowego projektu ustawy. Czytamy w nim, że przez „majątek fundacji rodzinnej” należy rozumieć tylko aktywa tej fundacji, czyli właśnie „mienie” w rozumieniu Kodeksu cywilnego.

Jak się jednak wydaje, na gruncie ustawy o fundacji rodzinnej inaczej niż w klasycznej cywilistyce należy podejść do interpretacji samego pojęcia „mienia”. Zgodnie bowiem z art. 19 ust. 1 ustawy o fundacji rodzinnej ilekroć jest w niej mowa o wartości mienia wniesionego do fundacji rodzinnej albo mienia fundacji rodzinnej, rozumie się przez to wartość rynkową składników wniesionego mienia w innej postaci niż środki pieniężne, ustaloną na dzień wniesienia mienia. Przypomnijmy tutaj, że zgodnie z art. 27 ust. 1 ustawy o fundacji rodzinnej to właśnie prawa majątkowe (wniesione przez fundatora albo osoby inne niż fundator do fundacji rodzinnej) zamieszcza się w spisie mienia.

Ścisłe podążanie za wykładnią językową prowadziłoby więc do wniosku, że w intencji ustawodawcy mieniem byłyby jedynie te składniki majątku fundacji rodzinnej, które fundator lub inne osoby wnoszą bezpośrednio do fundacji rodzinnej – poza zakresem tego pojęcia znajdowałyby się zaś prawa majątkowe czy też środki pieniężne nabywane przez fundację samodzielnie.

Spis mienia fundacji rodzinnych – praktyczne konsekwencje

Bezpośrednim skutkiem rozróżnienia, zgodnie z którym mienie stanowi jedynie pewną, bardzo konkretną część ogółu majątku fundacji, będzie kształt sporządzanego przez fundację spisu mienia. Oznacza to, że w spisie mienia fundacji rodzinnej należy uwzględnić tylko majątek wnoszony przez fundatora lub inne osoby „z zewnątrz”.

Istotnie, przyjęcie takiego stanowiska ułatwia zarządzanie fundacją rodzinną. Posłużmy się przykładem: jeśli fundacja samodzielnie kupi akcje lub udziały, to takie prawa majątkowe nie znajdą odzwierciedlenia w spisie mienia, dotyczy on bowiem jedynie wniesionych praw majątkowych. Oczywiście, wynika stąd również, że wartość takich składników majątkowych nie musi być na bieżąco aktualizowana (co byłoby znaczącym utrudnieniem w obliczu codziennie zmieniających się wycen akcji czy obligacji).

Należy jednak pamiętać, że zasadniczo mienie wniesione przez fundatora lub osoby trzecie do fundacji zawsze znajdzie odzwierciedlenie w spisie mienia – nawet jeśli składniki mienia zostaną zbyte, ulegną zniszczeniu lub zużyciu. Paradoksalnie może zatem dojść do sytuacji, w których na bieżąco obejmowany przez fundację majątek, np. przez zakup obligacji, nigdy nie znajdzie odzwierciedlenia w spisie mienia, dawno zaś sprzedana nieruchomość, wniesiona zaraz po założeniu fundacji, nie będzie z niego usunięta.

Paradoks racjonalnego ustawodawcy – brak precyzji w ustawie o fundacjach rodzinnych

Możliwe jednak, że wyżej wskazane zawiłości terminologiczne na tle pojęć mienia i majątku fundacji rodzinnej są tylko efektem zwykłej niekonsekwencji ustawodawcy. Wbrew kategorycznemu brzmieniu art. 27 ust. 1 pojęcia „mienia” i „majątku” są dalej używane zamiennie, jakby intuicyjnie. Przykładowo, w rozdziale 3 ustawy o fundacji rodzinnej zatytułowanym „Majątek fundacji rodzinnej” znajdziemy tylko przepisy odnoszące się do „mienia” i zasad jego wnoszenia. Podobnie w art. 103 ustawy o fundacji rodzinnej, który jak wskazuje ustawodawca, miał dotyczyć „zasad podziału mienia w związku z rozwiązaniem fundacji rodzinnej”, przedmiotem regulacji stała się całość majątku fundacji. Gdyby bowiem założyć, że zamiar ustawodawcy był inny, ustawa nie regulowałaby zasad podziału majątku, nieznajdującego się w spisie mienia po rozwiązaniu fundacji – a to, w świetle zasady tzw. racjonalnego ustawodawcy, jest niemożliwe do przyjęcia.

Wartym podniesienia postulatem byłoby zatem wypracowanie bardziej precyzyjnych definicji „mienia” i „majątku”, nawet na potrzeby samej ustawy o fundacji rodzinnej. Nie da się jednak zaprzeczyć, że ustawodawca zastosowaną stylizacją przepisów dokonuje wyraźnego rozróżnienia tych pojęć. Choć możemy dopatrywać się w języku ustawy elementów niezamierzonego paradoksu, to właśnie tak zredagowane przepisy w bezpośredni sposób wpływają na kształt sporządzanych przez fundacje spisów mienia.

Dzierżawa przedsiębiorstwa – nieoczywisty sposób na zagraniczną emeryturę

Zmiana pokoleniowa, jakiej doświadczają obecnie polskie firmy rodzinne, skłania do poszukiwania rozwiązań prawnych, pozwalających na stopniowe przekazywanie biznesu następcom przy jednoczesnym zachowaniu pasywnego dochodu i władztwa prawnego nad majątkiem firmy. Jednym z takich rozwiązań jest dzierżawa przedsiębiorstwa. Decydując się na zawarcie takiej umowy, warto jednak przemyśleć także jej skutki podatkowe.

Dzierżawa przedsiębiorstwa, czyli jak czynsz dzierżawny może stać się pewną emeryturą

Umowa dzierżawy – ujmując to cywilistycznie – należy do tzw. umów nazwanych (została uregulowana w Kodeksie cywilnym). Jeśli ma ona za przedmiot przedsiębiorstwo (jako całość – czyli wszelkie jego składniki majątkowe np. nieruchomości, ruchomości, dokumentację, patenty, licencje), dzierżawa taka jest umową pomiędzy osobą, która wydzierżawi przedsiębiorstwo za wynagrodzeniem w postaci czynszu (wydzierżawiającym), a przedsiębiorcą lub spółką, która będzie prowadzić działalność i czerpać z niej zyski (dzierżawcą). Warto dodać, że wydzierżawić przedsiębiorstwo może zarówno przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, jak również spółka. Z uwagi zaś na fakt, że umowa ta jest zawierana między przedsiębiorcami, przepisy pozostawiają dużą swobodę w kształtowaniu czynszu oraz innych wzajemnych zobowiązań stron.

Elastyczność kształtowania stosunku prawnego dzierżawy sprawia z kolei, że praktyka obrotu gospodarczego wypracowała – na pierwszy rzut oka nieoczywisty – sposób wykorzystania tej instytucji. Umożliwia ona bowiem przekazanie przedsiębiorstwa do zarządzania dzieciom (jako dzierżawcom), pozostawiwszy sobie – jako środki na utrzymanie – czynsz dzierżawny.  Pozwala to wydzierżawiającemu nie tylko zachować własność przedsiębiorstwa, które zbudował wysiłkiem wielu lat pełnych wyrzeczeń, ale także śledzić postępy swoich potencjalnych następców w prowadzeniu spraw przedsiębiorstwa. Jeśli okazałyby się niezadowalające, przez wypowiedzenie umowy dzierżawy założyciel rodzinnego biznesu powróci do bezpośredniego zarządzania firmą.

Zamieszkanie w Polsce – rezydencja podatkowa wobec dzierżawy przedsiębiorstwa

Atrakcyjność wydzierżawienia przedsiębiorstwa następcom prawnym każe spojrzeć także na podatkowe skutki zastosowania tej instytucji. Jeśli wydzierżawiający będzie zamieszkiwał w Polsce – najprawdopodobniej pozostanie polskim rezydentem podatkowym. W takiej sytuacji sposób opodatkowania zależy przede wszystkim od tego, czy rozliczany jest w ramach działalności gospodarczej, czy też poza nią. Kwestia dotycząca zaklasyfikowania składników majątkowych do przedsiębiorstwa czy majątku prywatnego była sporna w interpretacji organów podatkowych oraz orzeczeniach sądów administracyjnych. Spory te rozstrzygnęła uchwała Naczelnego Sądu Administracyjnego zapadła w sprawie dotyczącej wynajmu nieruchomości (zob. uchwała NSA z dnia 24 maja 2021 r., sygn. II FPS 1/21).

NSA uznał, że – choć dzierżawa składnika majątku, co do zasady, jest opodatkowana poza działalnością – sam związek przedsiębiorstwa (jako całości) z wykonywaną działalnością gospodarczą sprawia, że jego dzierżawa będzie opodatkowana jako przychód z działalności. Oczywiście, nie pozbawia to wydzierżawiającego możliwości wyboru między trzema reżimami podatkowymi (zasady ogólne (12/32%), podatek liniowy (19%) oraz ryczałt (8,5/12,5%) czy prawa do skorzystania ze zwolnienia kwotowego z VAT (do 200 000 zł w skali roku).

Jesień życia w tropikach – rezydencja podatkowa i zakład podatkowy przy dzierżawie przedsiębiorstwa

Przekazanie faktycznego zarządzania rodzinnym przedsiębiorstwem kolejnemu pokoleniu wiąże się często z wyjazdem za granicę. W przypadku zamieszkania za granicą najprawdopodobniej dojdzie do zmiany rezydencji podatkowej, o ile wraz z przeprowadzką przeniesiemy centrum interesów życiowych (temat rezydencji podatkowej szczegółowo wyjaśniam w artykule: https://lexplorers.pl/transgraniczne-opodatkowanie-pracownika/). Pojawia się wówczas pytanie: czy dochód z dzierżawy przedsiębiorstwa będzie opodatkowany w Polsce, za granicą, czy w obydwu krajach?

Zgodnie z umowami o unikaniu podwójnego opodatkowania zawartymi przez Polskę działalność gospodarcza opodatkowana jest, co do zasady, w kraju rezydencji podatkowej. Reguła ta spotyka się z modyfikacjami dotyczącymi wykonywania działalności w ramach tzw. zakładu (ang. permanent establishment), czyli stałej placówki, w której wykonywana jest działalność gospodarcza na terenie kraju innego niż kraj rezydencji.

Przykładowo: jeśli przedsiębiorca mieszkałby wraz z rodziną na terytorium Czech, codziennie zaś dojeżdżałby do biura w Polsce, należy przyjąć, że byłby on rezydentem podatkowym w Czechach, a działalność za pośrednictwem zakładu prowadziłby on w Polsce. W takiej sytuacji dochód z działalności gospodarczej musi opodatkować w Polsce (kraju zakładu) oraz w Czechach (kraju rezydencji) – zgodnie z właściwą metodą unikania opodatkowania (metody unikania podwójnego opodatkowania omawiam w artykule: https://lexplorers.pl/transgraniczne-opodatkowanie-pracownika/).

Czy zatem wydzierżawione przedsiębiorstwo będzie stanowiło zakład dla podatnika – a co za tym idzie – podatnik będzie musiał rozliczać się w Polsce z dochodów z dzierżawy? Niekoniecznie. Jeżeli przedsiębiorca oddaje w dzierżawę całe przedsiębiorstwo bez utrzymania w tym celu stałej placówki (np. przez posiadanie własnych pracowników lub biura), zakład w kraju położenia przedsiębiorstwa nie powstanie. Oznacza to, że w omawianym przypadku podatnik nie będzie zobowiązany do zapłaty podatku w Polsce, a jedynie w kraju, w którym zamieszkuje.

Wydzierżawienie przedsiębiorstwa – duże korzyści przy niewielkim ryzyku

Z przedstawionej analizy wynika, że zarówno na gruncie prawa cywilnego, jak i podatkowego, dzierżawa przedsiębiorstwa będzie efektywnym sposobem zabezpieczenia przychodu osób, które zamierzają (z racji wieku czy sytuacji osobistej) ograniczyć zaangażowanie w bezpośrednie prowadzenie biznesu. Oczywiście, przed zawarciem umowy dzierżawy przedsiębiorstwa, nawet z najbliższymi, warto przemyśleć taką decyzję w kontekście profilu danego przedsiębiorstwa i relacji z potencjalnymi dzierżawcami. Choć nie ma rozwiązań optymalnych dla każdej firmy, doświadczony doradca wskaże te, które w największym stopniu będą odpowiadać konkretnym potrzebom.

Regulacja rynku kryptoaktywów: stabilizacja obrotu czy kres wolności inwestorów?

Skierowany do konsultacji rządowy projekt ustawy o kryptoaktywach – służącej stosowaniu rozporządzenia 2023/1114 – wzbudził obawy u wielu inwestorów i ekspertów. W naszym artykule prezentujemy – obok przeglądu założeń projektu – analizę tych jego przepisów, których wprowadzenie, jak się wydaje, uszczupliłoby sferę przynależną konstytucyjnemu prawu własności.

Rynek kryptoaktywów – dżungla staje się ogrodem?

Obrót krypotaktywami stał się w ostatnich latach trwałym elementem otoczenia transakcyjnego. O ile w przypadku klasycznych aktywów inwestycyjnych kluczową rolę odgrywa czynnik zaufania (zwłaszcza wobec środków pieniężnych, których emitentem jest państwo), o tyle dla kryptoaktywów trudniej bywa wskazać podmiot odpowiedzialny za emisję i obsługę transakcji. Sytuacja taka stanowiła impuls dla próby kompleksowego uregulowania rynku kryptoaktywów w systemie prawa Unii Europejskiej. Rezultatem prac legislacyjnych w tym zakresie jest rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2023/1114 z dnia 31 maja 2023 r. w sprawie rynków kryptoaktywów oraz zmiany rozporządzeń (UE) nr 1093/2010 i (UE) nr 1095/2010 oraz dyrektyw 2013/36/UE i (UE) 2019/1937 (zwane rozporządzeniem MiCa).

Obowiązujące bezpośrednio rozporządzenie wymaga jednak – ze względu na specyfikę zawartych w nim przepisów – uchwalenia przez ustawodawcę krajowego ustawy służącej jego stosowaniu. Aby uczynić zadość temu wymogowi, Rada Ministrów przygotowała projekt ustawy o kryptoaktywach (opublikowany 23 lutego 2024 r.). Przewiduje on ustanowienie rozwiązań w obszarze sektora rynku kryptoaktywów, mających na celu realizację zadań wynikających z rozporządzenia 2023/1114 z dnia 31 maja 2023 r., w szczególności w zakresie skutecznego nadzoru i ochrony inwestorów. W założeniach rządu przedkładane przepisy miałyby wejść w życie wraz z samym rozporządzeniem MiCa, czyli 30 czerwca 2024 r. (dla niektórych z nich data ta zostałaby przesunięta na 30 grudnia 2024 r.).

Obrót kryptoaktywami – 7 kluczowych zasad 

Przepisy opublikowanego projektu wprowadzają 7 zasad, na których opierała się będzie organizacja sektora kryptoaktywów:

  1. Wyznaczenie KNF jako organu nadzorczego – projekt ustawy zakłada, że organem odpowiedzialnym za kontrolę rynku kryptoaktywów będzie w Polsce Komisja Nadzoru Finansowego.
  2. Nałożenie obowiązków na emitentów tokenów – podmioty będące emitentami kryptoaktywów i tokenów powiązanych z e-pieniądzem oraz dostawcami usług w zakresie kryptoaktywów będą zobowiązane do podejmowania określonych działań, w tym do przekazywania KNF informacji dotyczących ich działalności, które podlegają ocenie nadzorcy.
  3. Wyposażenie KNF w środki nadzorcze – w przypadku naruszeń przepisów przez podmioty nadzorowane KNF przyznaje się środki służące przeciwdziałaniu tym naruszeniom.
  4. Wyposażenie KNF w prawo do nakładania sankcji – zgodnie z projektem ustawy KNF będzie miała prawo nałożenia na oferujących, emitentów lub osoby ubiegające się o dopuszczenie kryptoaktywów sankcji w postaci kar pieniężnych, których górna granica kary sięga aż 10 000 000 zł.
  5. Wprowadzenie odpowiedzialności karnej – oprócz kar pieniężnych projekt ustawy ustanawia również możliwość nałożenia na dany podmiot kary aresztu lub nawet kary pozbawienia wolności do lat 2. Projekt ustawy definiuje nowe typy czynów zabronionych, wśród których znajdują się takie czyny jak: prowadzenie działalności związanej ze świadczeniem usług w zakresie kryptoaktywów bez wymaganego uprawnienia, dokonywanie oferty publicznej danego kryptoaktywa czy ubieganie się o dopuszczenie kryptoaktywa do obrotu bez zgłoszenia lub uprzedniego opublikowania dokumentu informacyjnego.
  6. Określenie granic tajemnicy zawodowej – przepisy projektu doprecyzowują katalog sytuacji, w których ujawnienie informacji dotyczących usług w zakresie kryptowalut nie będzie stanowiło naruszenia tajemnicy zawodowej.
  7. Elektroniczne oświadczenie woli – dla usług dotyczących kryptoaktywów przewiduje się możliwość składania oświadczeń w formie elektronicznej, a tak złożone oświadczenie będzie miało moc równoważną oświadczeniu złożonemu w formie pisemnej, zastrzeżonej pod rygorem nieważności.

Blokada rachunku kryptowalutowego – 96 godzin, 6 miesięcy, a nawet dłużej

Projekt ustawy o kryptoaktywach wywołał ożywioną dyskusję nie tylko wśród specjalistów z zakresu prawa finansowego, ale także – a może przede wszystkim – bardzo już licznej grupy inwestorów. Ci ostatni – tworzący swego rodzaju środowisko kryptowalutowe – podnosili  sprzeciw wobec rozwiązania umożliwiającego Komisji Nadzoru Finansowego zablokowanie (przez skierowanie żądania do podmiotu nadzorowanego) adresu rozproszonego rejestru,  rachunków kryptowalutowych lub bankowych na 96 godzin, a prokuraturze – wstrzymania transakcji lub dokonania blokady tych adresów lub rachunków do nawet 6 miesięcy lub (art. 27–28 projektu). Do zastosowania zaś tych środków wystarczy, że zachodzi „związek z popełnieniem przestępstwa”, którego popełnienie się podejrzewa. Warto w tym kontekście dodać, że projekt ustawy o kryptoaktywach pozwala Prokuratorowi Krajowemu postanowić o przedłużeniu wstrzymania transakcji lub dokonaniu blokady na dalszy czas oznaczony, nie dłuższy jednak niż 6 miesięcy (art. 28 ust. 4).

Ponieważ tak sformułowane przesłanki dopuszczalności blokady wydają się być określone szeroko i w sposób nieostry, inwestorzy lokujący środki w kryptoaktywach zasadnie widzą w nich zagrożenie arbitralnością działań władzy publicznej. Ryzyko jest o tyle istotne, że przyjęcie regulacji w projektowanym brzmieniu mogłoby – wskutek wyłączenia na kilka miesięcy możliwości zarządzania kryptoaktywami przez ich właściciela – spowodować znaczące straty finansowe. Choć resort finansów, broniąc projektu, wskazuje na podobieństwa jego instytucji z obowiązującymi już przepisami o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, trudno jednak przyjąć, że samo istnienie odległych analogii w porządku normatywnym usuwa wszelkie wątpliwości. Wysokie pozostaje bowiem ryzyko uznaniowej interwencji organu władzy publicznej w jedno z praw podstawowych, jakim jest swoboda dysponowania własnością prywatną.

Prace legislacyjne

Podkreślmy, że projekt ustawy o kryptoaktywach znajduje się wciąż na etapie opiniowania.  Wobec rosnącego zainteresowania opinii publicznej ulegnie on, być może, jeszcze dość istotnym zmianom. Ponieważ procesowi legislacyjnemu będą przyglądali się specjaliści GWW, zachęcamy do śledzenia naszego bloga Lexplorers.

Smartwatch bez karty SIM z wyższym cłem – nowe rozporządzenie klasyfikacyjne Komisji Europejskiej

16 kwietnia 2024 r. weszło w życie rozporządzenie wykonawcze Komisji (UE)  2024/964 z 21 marca 2024 r. dotyczące klasyfikacji towarowej smartwatcha według nomenklatury scalonej.

Smartwatch opisany w tabeli zamieszczonej w załączniku do ww. rozporządzenia, w szczególności niewyposażony w kartę e-SIM/SIM, bez slotu na kartę SIM, bez możliwości odbierania rozmów telefonicznych,  umożliwiający korzystanie z dodatkowych funkcji bez konieczności parowania z telefonem, należy klasyfikować do kodu CN 9102 12 00 przypisanego dla zegarków naręcznych.

Dostępne w przedmiotowym smartwatchu funkcje odpowiadają różnym pozycjom towarowym nomenklatury scalonej (CN 8517 [aparatura do komunikacji], CN 9029 [krokomierz], CN 9031 [przyrządy pomiarowe lub kontrolne], CN 9102 [zegarek naręczny]),  a część z nich może działać samodzielnie, bez konieczności parowania z innym urządzeniem.

W opinii Komisji Europejskiej spośród dostępnych funkcji nie można wyodrębnić tej jednej, podstawowej, która nadawałaby zasadni charakter i pozwalałaby jednoznacznie zaklasyfikować smartwatch do kodu CN odpowiedniego dla tej funkcji.  Z tego powodu smartwatch odpowiadający opisowi zawartemu w rozporządzeniu KE należy klasyfikować zgodnie z regułą 3 c ogólnych reguł interpretacji nomenklatury scalonej, czyli do ostatniego w kolejności numerycznej kodu CN możliwego do zastosowania, tzn. do kodu CN 9102 12 00 przypisanego dla zegarków naręcznych, zasilanych elektrycznie, nawet ze stoperem, wyłącznie ze wskaźnikiem optoelektronicznym.

Co to zmienia?

Klasyfikacja ta ma wpływ na wysokość cła od importowanych smartwatchów, bowiem wspólna taryfa celna UE oparta jest na klasyfikacji towarów wg kodów CN.

Zasadniczo smartwatche mogą być klasyfikowane do dwóch kodów CN:

  1. CN 8517 62 00 – jako urządzenia komunikacyjne, tj. urządzenia „do odbioru, konwersji i transmisji lub regeneracji głosu, obrazu lub innych danych, włączając aparaty przełączające i routingowe” – ze stawką celną 0%, lub
  2. CN 9102 12 00 – jako zegarki naręczne „zasilane elektrycznie, nawet ze stoperem, wyłącznie ze wskaźnikiem optoelektronicznym” – ze stawką celną 4,5% MIN 0.3 EUR / p/st MAX 0.8 EUR / p/st.

Czy to ma sens?

Rozporządzenie KE budzi wiele wątpliwości co do dokonanej klasyfikacji. Mogłoby się wydawać, że opiera się ona w głównej mierze na możliwości wykonywania i odbierania połączeń telefonicznych czy funkcji komunikacji zbliżeniowej. Jednak wątpliwość budzi, czy dla uznania, że smartwatch jest w głównej mierze urządzeniem komunikacyjnym (tzn. klasyfikowanym do kodu CN 8517), niezbędna jest karta e-SIM lub SIM (na co wskazuje rozporządzenie KE oraz wydawane w ostatnich dniach wiążące informacje taryfowe), skoro niektóre modele inteligentnych zegarków umożliwiają dokonywanie połączeń telefonicznych bez tych kart, po sparowaniu smartwatcha z telefonem wyposażonym w głośnik i mikrofon.

Brakuje jasnych wytycznych obejmujących istotne cechy i funkcje smartwatchów, które należałoby uwzględnić, żeby wyraźnie rozróżnić smartwatche objęte pozycjami CN 8517 i CN 9102.

O tym trzeba pamiętać

Bez względu na powyższe – nowe rozporządzenie klasyfikacyjne jest wiążące w całej Unii Europejskiej. Oznacza to, że importerzy, którzy będą zgłaszać smartwatche do odprawy celnej z kodem CN 8517 62 00 (tj. z 0% stawką celną), muszą liczyć się z możliwością zakwestionowania przez organy celno-skarbowe tej klasyfikacji – a co za tym idzie – z koniecznością zapłaty cła.

W rozporządzeniu zastrzeżono, że wiążące informacje taryfowe (WIT) wydane przed jego wejściem w życie, które nie są zgodne z klasyfikacją towarową w nim określoną, mogą być stosowane przez okres trzech miesięcy (licząc od 16 kwietnia 2024 r.).

Warto już teraz zweryfikować uzyskane przed 16 kwietnia 2024 r. wiążące informacje taryfowe (WIT) pod kątem ich zgodności z nowym rozporządzeniem klasyfikacyjnym.

W celu uchronienia się od negatywnych konsekwencji stosowania nieprawidłowej klasyfikacji towarowej importerzy powinni z odpowiednim wyprzedzeniem wystąpić o wydanie nowych WIT w odniesieniu do sprowadzanych modeli smartwatchów.


Współautorami artykułu są Renata Kabacińska i Dominika Kamińska, specjalistki ds. podatku w GWW.

Exit tax również od darowizny? Orzecznictwo NSA korzystne dla podatników

Rozciągniecie przez polskiego ustawodawcę exit tax na osoby fizyczne sprawia, że przedmiotem sporu na linii podatnik–fiskus mogą stać się podatkowe skutki czynności prawnych kojarzonych raczej ze sferą osobistą niż biznesową (np. umowa darowizny). W tym kontekście warto przeanalizować nowsze orzecznictwo Naczelnego Sąd Administracyjnego, zwłaszcza że okazuje się ono  dla podatników korzystne.

Czym jest „składnik majątku”?  – podejście organu interpretacyjnego

Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 11 stycznia 2022 r. (sygn. II FSK 12/21) wypowiedział się w kwestii potencjalnego opodatkowania podatkiem od niezrealizowanych zysków (tzw. exit tax) majątku osobistego przekazywanego w darowiźnie. Sprawa dotyczyła polskiej rezydentki podatkowej, zamierzającej darować udziały, które miała w spółkach, synowi-rezydentowi podatkowemu za granicą. Wartość darowanych synowi udziałów przewyższała 4 mln zł. Aby ustalić, czy planowana transakcja będzie podlegała opodatkowaniu exit tax, podatniczka wystąpiła do Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej o wydanie interpretacji indywidualnej. W jej przekonaniu darowizna udziałów na rzecz syna nie będzie podlegała opodatkowaniu podatkiem od wyjścia (exit tax).

Dyrektor KIS nie podzielił jednak stanowiska podatniczki. Jego zdaniem w analizowanym zdarzeniu przyszłym doszłoby do nieodpłatnego przekazania (darowizna) innemu podmiotowi (synowi skarżącej niebędącemu polskim rezydentem podatkowym) składnika majątku położonego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (udziałów w spółce przypisanych do terytorium Polski przez osobę ich właściciela – rezydenta podatkowego w Polsce) i w związku z tym przekazaniem Polska utraciłaby prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia tego składnika majątku. W związku z wartością darowizny spełnione zostałyby zatem przesłanki powstania obowiązku podatkowego w zakresie exit tax.

NSA po stronie podatników

Ostatecznie – wobec uchylenia interpretacji przez właściwy WSA – w spór zaangażował Naczelny Sąd Administracyjny, który oddalając skargę kasacyjną dyrektora KIS, opowiedział się po stronie podatniczki. W ocenie sądu nie można rozszerzyć zakresu stosowania art. 30dh ust. 3 pkt. 1 ustawy o PIT na mienie przynależące do majątku osobistego podatnika. Dla prawidłowej wykładni tego przepisu należy bowiem ocenić, czy na gruncie ustawy o PIT  pojęcie „składnik majątku” obejmuje wszystkie rodzaje majątku, w tym majątek osobisty, czy może jedynie mienie wykorzystywane w ramach działalności gospodarczej.

W wyniku szerokiej analizy prawnej NSA doszedł do wniosku, że odpowiednie stosowanie na podstawie art. 30dh ust. 3 pkt 1 przepisu art. 30da ustawy o PIT oznacza brak możliwości opodatkowania podatkiem od wyjścia (exit tax) darowizny składnika mienia podatnika stanowiącego jego majątek osobisty w rozumieniu art. 30da ust. 3 tej ustawy. NSA uznał zatem stanowisko podatniczki za prawidłowe, podzielając pogląd, że darowizna udziałów będących majątkiem osobistym podatniczki na rzecz jej syna w warunkach sprawy nie podlega opodatkowaniu podatkiem od wyjścia. Dla zlustrowania argumentacji NSA przytoczmy fragment uzasadnienia:

„Należy wobec tego przyjąć, że definicja »składników majątkowych« przyjęta na użytek ustawy o PIT odnosi się wyłącznie do składników związanych z działalnością gospodarczą podatnika. […] Zarówno zatem z definicji legalnej z art. 5a pkt 2 ustawy o PIT (składnika majątku) jak i z definicji »majątku osobistego« odnoszącej się do opodatkowania dochodów z niezrealizowanych zysków, ustawodawca posługuje się pojęciami, które odnoszą się do składników mienia osoby fizycznej, które są związane bądź niezwiązane z działalnością gospodarczą. Przy czym określenie »składnik majątku« odnosi wyłącznie do mienia, które jest związane z wykonywaniem działalności gospodarczej. Na określenie mienia podatnika, które nie jest wykorzystywane do tego celu używa określeń: »składnik majątku niezwiązany z działalnością gospodarczą« albo »majątek osobisty«”.

Znaczenie  wyroku

Zaznaczmy: omawiany wyrok NSA nie stwierdza bezwzględnej niemożności opodatkowania podatkiem exit tax majątku osobistego podatników – taka możliwość istnieje bowiem na podstawie art. 30da ust. 3 ustawy o PIT. Dotyczy to  jednak sytuacji, gdy rezydent polski zmienia rezydencję podatkową, wskutek czego  Polska traci prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia przenoszonego składnika majątku, w tym przynależącego do majątku osobistego.

Niemniej omawiane orzeczenie NSA jest niezwykle istotne, ponieważ wyraża przychylny dla podatników kierunek wykładni.  Podtrzymanie takiej linii orzeczniczej ograniczyłoby szersze stosowanie exit tax przez organy podatkowe. Nie sposób zatem nie zauważyć, że  NSA, odrzucając profiskalne stanowisko organu KAS, stanął w obronie zasad praworządności, które wymagają, aby interes podatników również został uwzględniony przy stosowaniu prawa.


Współautorem artykułu jest Kacper Skałkowski, prawnik w GWW.

Rezydencja podatkowa – miejsce pobytu małżonka nie jest decydujące

Czy miejsce pobytu małżonka i dzieci podatnika ma decydujący (lub wręcz wyłączny) wpływ na jego rezydencję podatkową? Warto przyjrzeć się nowszym interpretacjom indywidualnym, które, jak się zdaje, kładą kres schematycznemu podejściu do tej kwestii.

Rezydencja podatkowa i ograniczony obowiązek podatkowy – rzut oka na terminologię

Gdzie będziemy płacili podatki, jeśli zdecydujemy się na pracę za granicą? W kraju, w którym pracujemy, czy w kraju, z którego pochodzimy? Aby odpowiedzieć na tak postawione pytania na tle konkretnego przypadku, należy pochylić się nad zagadnieniem tzw. rezydencji podatkowej.

Rezydencja podatkowa (posługując się terminologią polskiej ustawy o PIT – nieograniczony obowiązek podatkowy) jest to instytucja prawna określająca – w oderwaniu od kwestii obywatelstwa, adresu zameldowania, miejsc zamieszkania czy pobytu – miejsce, gdzie powinniśmy rozliczać się podatkowo ze swoich dochodów (bez względu na miejsce ich położenia). Trzeba od niej odróżnić tzw. ograniczony obowiązek podatkowy, występujący w przypadku, gdy nie będąc rezydentem w danym kraju, uzyskujemy w nim dochody podlegające tamtejszemu opodatkowaniu. W praktyce oznacza to, że jeśli zarabiamy za granicą i nasz pracodawca odprowadza tam podatek, to mamy obowiązek rozliczyć się z polskim fiskusem z różnicy podatku, który powinniśmy zapłacić, gdyby dochód ten był osiągnięty w Polsce.

Najlepszym przykładem ograniczonego obowiązku podatkowego jest opodatkowanie wynajmu nieruchomości. Będzie on zawsze opodatkowany w miejscu położenia nieruchomości niezależnie od tego, czy wynajmujący mieszka w kraju, gdzie znajduje się ta nieruchomość, czy w innej jurysdykcji podatkowej. Z dochodów uzyskanych z najmu wynajmujący powinien jednak rozliczyć się z fiskusem również w kraju swojej rezydencji.

Blaski i cienie zagranicznej rezydencji podatkowej – przypadek austriacki

Przyjrzyjmy się temu problemowi na konkretnym przykładzie. Pracujemy na podstawie umowy o pracę wykonywanej w Austrii. Jeśli pomimo pracy za granicą pozostaniemy przy polskiej rezydencji podatkowej – będziemy musieli złożyć w Polsce zeznanie podatkowe i w wielu przypadkach również dopłacić brakujący podatek.

Na pierwszy rzut oka może się wydać, że podatki w Austrii są wyższe, bo najwyższa stawka podatku wynosi 55%, zaś w Polsce – 32%. Należy jednak zwrócić uwagę, że najwyższą stawkę podatkową w Polsce stosuje się do dochodu od 120 000 zł rocznie, zaś w Austrii od 1 mln euro rocznie. Natomiast kwota wolna od podatku w Polsce wynosi 30 000 zł rocznie, a w Austrii – ponad 60 000 zł.

Okazuje się zatem, że ustalenie rezydencji podatkowej ma – w sytuacji, w której miejsce uzyskiwania przychodów będzie różne od państwa naszej rezydencji podatkowej – konkretny wymiar finansowy.

Jak ustalić rezydencję podatkową? Problem „centrum interesów życiowych”

Rezydencja podatkowa zależy od dwóch czynników. Pierwszym jest pobyt w danym kraju przez co najmniej 183 dni w ciągu roku, drugim zaś ośrodek interesów życiowych, na który składa się zarówno centrum interesów majątkowych, jak i osobistych. Dla uzyskania rezydencji podatkowej wystarczy spełnienie przynajmniej jednej z tych przesłanek.

Przez centrum interesów osobistych należy rozumieć miejsce, z którym dana osoba jest związana sytuacją osobistą (np. miejsce pobytu małżonka i małoletnich dzieci). Centrum interesów majątkowych oznacza zaś miejsce, z którego pochodzi większość dochodów danej osoby. Do niedawno wskazywano, że w przypadku gdy centrum interesów osobistych (identyfikowane najczęściej przez miejsce pobytu małżonka i małoletnich dzieci) znajduje się w jednym kraju, centrum interesów ekonomicznych zaś w innym – przy ustalaniu rezydencji podatkowej należy przyznać pierwszeństwo miejscu pobytu małżonka i dzieci.

Podejście takie wydaje się jednak zbyt zawężone – centrum interesów osobistych może bowiem stanowić nie tylko miejsce pobytu małżonka czy małoletnich dzieci, ale również to, z którym podatnik jest w różny sposób związany (przez aktywności pozazawodowe, sportowe, społeczne lub polityczne).

Wykładnię tę potwierdza Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej, który uznał, że miejsce pobytu żony nie jest jedynym argumentem wskazującym na miejsce rezydencji podatnika, co więcej nawet w przypadku, gdy podatnik nie ma zawartej z żoną umowy regulującej rozdzielność majątkową. We wnioskach o interpretacje (interpretacje indywidualne z 31 grudnia 2021 r., sygn. 0112-KDIL2-1.4011.1008.2021.1.KF, z 0114-KDIP3-2.40011.436.2022.2.JM oraz z 14 września 2022 r., sygn. 0112-KDIL2-1.4011.556.2022.2.JK) podatnicy wykazali cały szereg argumentów świadczących o tym, że przebywając za granicą, są bardziej związani z krajem, w którym pracują, niż z Polską, m.in. przez wykonywanie umowy o pracę tylko na terenie tego kraju, posiadanie tam rachunku bankowego, zarejestrowanego samochodu, numeru telefonu czy uczestnictwo w klubie sportowym lub wyborach samorządowych. Wskazywali jednocześnie, że w Polsce mieszkają ich żony, tu też mają oni nieruchomości. Jak się okazało, tak silne powiązanie z Polską nie stoi w sprzeczności z uznaniem, że podatnicy nie są polskimi rezydentami podatkowymi i powinni rozliczać się w Polsce tylko z tych dochodów, które mają swoje źródło w Polsce.

Ku większej elastyczności wykładni?

Złożoność dzisiejszego świata oraz wzmożona mobilność jednostek sprawia, że problem ustalenia rezydencji podatkowej będzie dotyczył coraz szerszych grup podatników. Omówione interpretacje indywidualne świadczą o dostrzeganiu tej złożoności przez organy KAS i, tym samym, odwrocie od pewnego schematyzmu w rozumowaniu. Otwiera to drogę do bardziej elastycznego podejścia do oceny centrum interesów osobistych podatnika, a zatem ustalenia jego rezydencji podatkowej.

Odległość budynku od granicy działki – nowe warunki techniczne

Wchodzące w życie 1 sierpnia 2024 r. rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii[1] wprowadza zmiany w zakresie odległości, w jakiej budynki na działce budowlanej powinny być usytuowane od jej granic.

Dotychczas, jeśli z przepisów szczególnych nie wynikało nic innego, zgodnie z § 12 ust. 1 rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (dalej jako „rozporządzenie”) budynek powinien być usytuowany nie mniej niż:

  • 4 m od granicy działki budowlanej – w przypadku budynku zwróconego ścianą z oknami lub drzwiami w stronę tej granicy;
  • 3 m od granicy działki budowlanej – w przypadku budynku zwróconego ścianą bez okien lub drzwi w stronę tej granicy.

W nowelizacji nie zrezygnowano z powyższych reguł, dodano za to dwie nowe, dotyczące budynków mieszkalnych wielorodzinnych o wysokości ponad 4 kondygnacji nadziemnych.

Zgodnie z nowym brzmieniem § 12 ust. 1 rozporządzenia takie budynki należy sytuować w odległości od granicy działki nie mniejszej niż 5 m zarówno w przypadku, gdy budynek mieszkalny jest zwrócony ścianą z oknami lub drzwiami w stronę tej granicy, jak i gdy budynek ten jest zwrócony do granicy działki ścianą bez okien lub drzwi, z tą różnicą, że do tej drugiej kategorii budynków znajdzie zastosowanie § 12 ust. 2 rozporządzenia. Przepis ten pozwala w takiej sytuacji na sytuowanie budynku w odległości nie mniejszej niż zaledwie 1,5 m od granicy działki lub nawet bezpośrednio przy tej granicy, jeżeli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza taką możliwość.

Budynki mieszkalne wielorodzinne o wysokości ponad 4 kondygnacji nadziemnych będą musiały znajdować się również w większej odległości od granicy działki budowlanej mierzonej od balkonu – zgodnie z pkt 3 dodanym do § 12 ust. 6 rozporządzenia wymagana odległość będzie wynosić 3 m.

Powyższe wymagania, jak i wszystkie inne zawarte w § 12 ust. 1–9 rozporządzenia, nie będą musiały być przestrzegane, jeśli działka sąsiednia jest działką drogową. Wyłączenie to zostanie jednak rozszerzone na sytuacje, w których działką sąsiednią jest publicznie dostępny plac.

Definicja publicznie dostępnego placu została dodana w § 3 pkt 26 rozporządzenia: jest to teren służący rekreacji, komunikacji, pełniący także funkcję reprezentacyjną, jak również przeznaczony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jako teren placu lub rynku lub jako teren komunikacji drogowej publicznej, a w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – jako użytek gruntowy oznaczony w ewidencji gruntów i budynków jako tereny rekreacyjno-wypoczynkowe lub jako droga, oznaczone odpowiednio symbolem: Bz lub dr.

Podsumowanie

Celem wprowadzanych zmian jest poprawa standardu nowych osiedli mieszkaniowych przez zmniejszenie gęstości zabudowy. Pojawia się jedynie pytanie, czy zwiększenie wymaganej odległości od granicy działki o 1 m (w przypadku ścian bez okien i drzwi o 2 m z uwzględnieniem możliwości ominięcia tego wymogu w przypadku odpowiedniego planu zagospodarowania przestrzennego) rzeczywiście będzie stanowiło odczuwalną dla mieszkańców różnicę. Z pewnością za to okoliczność ta będzie stanowiła jedno z kolejnych ograniczeń w zakresie możliwości realizacji projektów wielomieszkaniowych, na które zapotrzebowanie na polskim rynku nie maleje. Nowelizacja wprowadza również inne dodatkowe wymogi dla budynków wielorodzinnych (m.in. minimalna powierzchnia lokalu użytkowego, obowiązek tworzenia pomieszczeń dla rowerów i wózków dziecięcych, obowiązek budowy placów zabaw w przypadku osiedli składających się z więcej niż 20 mieszkań), które w połączeniu ze zwiększeniem minimalnej odległości budynku od granicy działki mogą spowodować, że zmniejszy się liczba mieszkań, jaką deweloperzy będą w stanie wybudować na danej działce. To zaś może przełożyć się na podwyżkę cen za metr kwadratowy nieruchomości oferowanych na rynku.

 

Współautorem artykułu jest Piotr Oksiuta, asystent prawnika w GWW.


[1] Rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii z dnia 27 października 2023 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.