Wpisy

Metody zgłaszania lotów dronem

Świat dronów w Polsce na początku sierpnia br. zawrzał od informacji, że aplikacja mobilna DroneRadar przestała działać, a planowany lot dronem trzeba zgłaszać e-mailowo na skrzynkę Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Czy od strony prawnej faktycznie przepisy pozwalają jedynie na takie rozwiązanie?

Rynek dronów regulowany przez UE

Na początku należy zaznaczyć, że prawo dotyczące dronów (produkcji, obrotu, eksploatacji itd.) tworzone jest w znacznej większości na poziomie unijnym, a organem odpowiedzialnym za egzekucję tych regulacji jest w Polsce Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego i podległa mu Polska Agencja Żeglugi Powietrznej (PAŻP)[1].

Tak oto pod względem wspomnianej na początku niezręcznej sytuacji najbardziej interesować powinno droniarzy rozporządzenie wykonawcze Komisji (UE) 2019/947 z 24 maja 2019 r. w sprawie przepisów i procedur dotyczących eksploatacji bezzałogowych statków powietrznych. Ustanawia ono szczegółowe przepisy dotyczące eksploatacji systemów bezzałogowych statków powietrznych[2] i dotyczące personelu, w tym pilotów bezzałogowych statków powietrznych, oraz organizacji zaangażowanych w operacje wykonywane z ich użyciem.

Kategorie operacji BSP

Dla porządku warto przypomnieć, że operacje bezzałogowymi statkami powietrznymi podzielone są na trzy główne kategorie: otwartą, szczególną i certyfikowaną. Kategorie te mają charakter wyłączny, a ich rozróżnienie opiera się na kryterium ryzyka. Na podstawie rozporządzeń Prezes ULC ma bowiem za zadanie kontrolować operatorów SBSP[3], którzy z kolei wykazują, jaki poziom ryzyka wiąże się z ich lotami. W omawianej sytuacji interesować nas będzie kategoria otwarta, ponieważ to o podjęciu operacji w jej kategorii wystarczające jest jedynie poinformowanie o tym PAŻP.

Obowiązek informowania o locie

Sam pomysł, by informować organy, które sprawują kontrolę nad ruchem powietrznym, o zamiarze latania dronem w kategorii otwartej najpierw pojawił się właśnie we wspomnianym rozporządzeniu. Rozporządzenie to wprawdzie kategorycznie nie nakazało, aby każdą operację zgłaszać służbom ruchu lotniczego, ale możliwość taką przewidziało, pozostawiając ostateczną decyzję o wprowadzeniu takiego nakazu państwom członkowskim. Na taką normę kompetencyjną przede wszystkim składa się art. 15 ust. 1 lit. a rozporządzenia 2019/947, który stanowi, że „[…] ze względów bezpieczeństwa, ochrony, prywatności lub względów środowiskowych państwa członkowskie mogą […] wymagać spełnienia szczególnych warunków w odniesieniu do niektórych lub wszystkich operacji z użyciem systemów bezzałogowych statków powietrznych bądź wymagać uzyskania uprzedniego zezwolenia na lot w odniesieniu do niektórych lub wszystkich operacji z użyciem systemów bezzałogowych statków powietrznych”.

Polska zdecydowała się skorzystać z tej kompetencji, dlatego wprowadziła wymóg informowania PAŻP o lokalizacji i czasie lotów w następujących aktach prawa powszechnie obowiązującego:

  • pkt 4.1 ppkt 11 załącznika nr 6 do rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z 26 marca 2013 r. w sprawie wyłączenia zastosowania niektórych przepisów ustawy – Prawo lotnicze do niektórych rodzajów statków powietrznych oraz określenia warunków i wymagań dotyczących używania tych statków (Dz.U. z 2019 r. poz. 1497);
  • 15zzzzl ust. 1 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2023 r. poz. 1327 ze zm.).

Co ciekawe, na swoich stronach internetowych PAŻP informuje, że podstawą do egzekwowania tego obowiązku jest pkt 2.2 ppkt 1 załącznika nr 1 do wytycznych nr 15/2023 Prezesa ULC z 1 czerwca 2023 r. w sprawie sposobów wykonywania operacji przy użyciu systemów bezzałogowych statków powietrznych w związku z wejściem w życie przepisów rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) nr 2019/947 z 24 maja 2019 r. w sprawie przepisów i procedur dotyczących eksploatacji bezzałogowych statków powietrznych (Dz.Urz.ULC z 2023 r. poz. 39). Należy jednak wziąć pod uwagę, że wytyczne Prezesa ULC nie stanowią źródła prawa, na którego podstawie można byłoby ograniczać wolność poruszania się w przestrzeni powietrznej (art. 87 ust. 1 Konstytucji RP). Niemniej podane wcześniej podstawy z ustawy i rozporządzenia są wystarczające do wprowadzenia przedmiotowego obowiązku.

Jak zgłaszać?

W tym miejscu dochodzimy do sedna problemu: rozporządzenie 2019/947 nie przewiduje specjalnych wymagań dotyczących zgłaszania operacji BSP, pozostawiając zarówno decyzję o wdrożeniu takich wymagań, jak i o sposobie takiego zgłaszania państwom członkowskim.

Wspomniany wyżej przepis tzw. ustawy covidowej brzmi natomiast następująco:

„W okresie obowiązywania ustawy operacje z użyciem systemów bezzałogowych statków powietrznych mogą być realizowane po poinformowaniu Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej o zamiarze wykonania lotu za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, określonego przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej”.

Ustawa nie precyzuje, o jaki system chodzi, pozostawiając Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej swobodę w określeniu sposobu, w jaki operator BSP ma poinformować Agencję o zamiarze wykonania operacji. W zasadzie jedynym ograniczeniem wyrażonym w podanym przepisie jest wymóg, by informacja taka była nadesłana za pomocą systemu teleinformatycznego, tak jak gdyby w realiach zgłaszania operacji BSP ktoś planował informować o tym Agencję listownie bądź przez gołębia pocztowego. Nadmienić jedynie wypada, że również w rozporządzeniu oraz wytycznych Prezesa ULC zawarto niemal identycznie zredagowany przepis.

Podane skąpe wytyczne powodują zatem, że to PAŻP na swojej stronie internetowej na bieżąco informuje, jaki sposób zgłaszania lotów uznaje. Tak oto od początku funkcjonowania powyższych przepisów (do niedawna obowiązywało starsze rozporządzenie unijne i odpowiednie do nich wytyczne Prezesa ULC, jednak pozostające w tej kwestii niezmienne) PAŻP nie opracowała żadnego kanału komunikacyjnego, żadnego systemu teleinformatycznego, który byłby specjalnie przeznaczony do łatwego zgłaszania lotów BSP w kategorii otwartej. Pierwszym sposobem zaproponowanym przez Agencję była właśnie droga mailowo-telefoniczna. Później, około 3 lata temu PAŻP zaczęła przyjmować zgłoszenia lotów przez aplikację DroneRadar, która stworzona została przez prywatną firmę prowadzoną przez miłośników dronów. Od tego czasu organ nie podzielił się żadnym własnym programem, a gdy na początku sierpnia br. DroneRadar przestał działać, w PAŻP zadecydowano o powrocie do komunikacji przez mail i telefon oraz przypomniano, że ścieżką zgłaszania problemów jest oficjalna grupa na Facebooku pn. PansaUTM – integrating drones while keeping the sky safe.

A co z PansaUTM?

Trzeba wspomnieć, że w maju 2020 r. PAŻP złożyła oświadczenie, którego mocą przejęła wszystkie przysługujące właścicielowi (Hawk-e sp. z o.o.) autorskie prawa majątkowe do systemu UTM. Taką możliwość dawał PAŻP ówczesny art. 15zzzl ust. 5 ustawy covidowej. System ten służy do dzisiaj Agencji do koordynacji i zarządzania lotami BSP, zaś do sierpnia był połączony z aplikacją DroneRadar. Pozostaje zatem liczyć, że Agencja rozwinie posiadany przez siebie system tak, żeby mógł on również przyjmować zgłoszenia tak jak DroneRadar.

W czasie publikacji niniejszego artykułu PAŻP poinformowała, że pracuje nad wdrożeniem własnej aplikacji mobilnej, która kompleksowo będzie łączyła funkcjonalności poprzedniego DroneRadar i istniejące platformy Agencji[4]. W tzw. międzyczasie zaś Agencja udostępniła możliwość zgłaszania operacji przez specjalną stronę internetową[5]. Być może więc szumna awaria przyczyni się wkrótce do powstania nowej, pełniejszej platformy.

Podsumowanie

Czy Agencja ma prawo do takiego ustalania sposobu zgłaszania operacji BSP w kategorii otwartej? Na to wygląda. Przepisy dają w tym zakresie dużą swobodę organowi, który swoją infrastrukturę dla dronów dopiero tworzy. Piloci BSP muszą natomiast dostosować się do wytycznych organu, skoro rozporządzenie 2019/947 w sekcji UAS.SPEC.060 pkt 2 lit. d nakazuje im, by przed rozpoczęciem operacji z użyciem BSP zapewnili, „aby informacje o operacji udostępniono odpowiedniej jednostce służb ruchu lotniczego (ATS), innym użytkownikom przestrzeni powietrznej i odpowiednim zainteresowanym stronom zgodnie z wymogami zezwolenia na operację lub warunkami opublikowanymi przez państwo członkowskie w odniesieniu do strefy geograficznej operacji zgodnie z art. 15”.

Odpowiadając zaś na pytanie ze wstępu, trzeba zaznaczyć, że przepisy pozwalają wykorzystać jakikolwiek system teleinformatyczny, który wskaże Agencja, w tym także e-mail czy telefon.

 

 


[1] Agencja na co dzień posługuje się także skrótowcem PANSA, którego rozwinięciem jest angielskie tłumaczenie nazwy tego organu, czyli Polish Air Navigation Services Agency.

[2] W artykule zamiennie posługujemy się pojęciami: drony, bezzałogowe statki powietrzne, BSP.

[3] SBSP – system bezzałogowych statków powietrznych, czyli bezzałogowy statek powietrzny i wyposażenie do zdalnego sterowania tym statkiem.

[4] PAŻP pracuje nad nową aplikacją mobilną do koordynacji lotów BSP, PAŻP, 12.10.2023, dostępne on-line: https://www.pansa.pl/pazp-pracuje-nad-nowa-aplikacja-mobilna-do-koordynacji-lotow-bsp/.

[5] Komunikat PAŻP ws. trwającej awarii aplikacji DroneRadar, PAŻP, 27.09.2023, dostępne on-line: https://www.pansa.pl/komunikat-pazp-ws-trwajacej-awarii-aplikacji-droneradar/?fbclid=IwAR2AXCItaDz13d2jTlFgQRV8cFv_5fstnlX5roRmyToLlBpKcuz2Y12ScAk_aem_AXUVXTudQYAFNO62rUlC1fwXIykaFLG8gQ5TfLCDnVpjn1uqq4p5SclsA1Rs1OSCtVs.

Progi zwalniające też mają swoje ograniczenia

Popularną wśród zarządców dróg metodą wymuszania, żeby kierowcy respektowali ograniczenia prędkości obowiązujące na drogach publicznych, jest stosowanie na ich terenie urządzeń do ograniczania prędkości pojazdów, tj. progów zwalniających. Nierzadko spotyka się jednak takie progi zwalniające, przez które nie sposób przejechać z dozwoloną na tym odcinku prędkością bez ryzyka uszkodzenia pojazdu. Warto w takiej sytuacji sprawdzić, czy taki próg zwalniający został skonstruowany wedle ustawowych wymogów.

Załącznik nr 4 do rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach z 3 lipca 2003 r. określa dokładnie takie wymogi. Punkt 8.1 tego załącznika poświęcono szczegółowym zasadom ich stosowania, w tym w szczególności rozmiarom progów w zależności od obowiązującego ograniczenia prędkości, oraz sposobie umiejscawiania na drodze. Przeprowadzona analiza przepisów prowadzi do wniosku, że w żadnym wypadku próg zwalniający nie powinien być wyższy niż 10 cm.

Uszkodzenie samochodu z powodu źle skonstruowanego progu zwalniającego (np. zbyt wysokiego) pozwala na dochodzenie roszczeń cywilnoprawnych od właściwego zarządcy drogi. Z uwagi na ściśle określone parametry progów wykazanie winy po stronie zarządcy drogi może okazać się prostsze niż np. w przypadku uszkodzenia pojazdu na skutek najechania na dziurę w jezdni – podstawowym bowiem argumentem jest, że próg zwalniający odbiega od zasad technicznych wyznaczanych przez wyżej powołane rozporządzenie.


Współautorem artykułu jest Piotr Oksiuta, asystent prawnika w GWW.

Czy możliwe jest odliczenie straty od daniny solidarnościowej?

Wydaje się, że na pytanie zadane w tytule można odpowiedzieć „tak” lub „nie”. Niestety, jak to bywa praktyce podatkowej w Polsce, okazuje się, że odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista.

Konstrukcja daniny solidarnościowej, pomimo innej nazwy, sprowadza się do dodania kolejnego, drugiego progu opodatkowania osób zarabiających powyżej miliona złotych rocznie poprzez obłożenie nadwyżki tych przychodów dodatkowymi 4% daniny, którą trzeba od nich odprowadzić. Termin odprowadzenia daniny jest również tożsamy z terminem rozliczenia w PIT.

Dla celów daniny nie uwzględnia się m.in. dochodów z odsetek, dywidend czy działalności gospodarczej opodatkowanej ryczałtem. Przepisy nie zawierają jednak odrębnych regulacji dotyczących podstawy i przedmiotu opodatkowania.

Brzmienie przepisu

Przepis określający podstawę opodatkowania daniną odwołuje się w swojej treści do przepisów określających dochód – zarówno opodatkowany na zasadach ogólnych, jak i dochody kapitałowe, dochód opodatkowany podatkiem liniowym oraz dochód zagranicznej spółki kontrolowanej.

Problem polega na tym, że przepisy, do których odsyła przepis o daninie solidarnościowej, nie określają pojęcia podstawy opodatkowania służącej do obliczenia tego dochodu, bo ją regulują poprzednie przepisy ustawy. W przypadku przepisów regulujących podatek liniowy – ustawodawca wprost odsyła do art. 9 wskazującego wprost, że dochód pomniejsza się o stratę.

Krótki, jak na przepisy podatkowe, przepis regulujący daninę solidarnościową nie zawiera wszystkich elementów przepisu podatkowego – tj. określenia podatnika, przedmiotu i podstawy opodatkowania – w tym zakresie stanowi kontynuację ustawy o PIT.

Spory z organami podatkowymi

Organy podatkowe nie uznawały jednak takiego sposobu wykładni przepisów, twierdząc wbrew przepisom, że skoro ustawodawca przewidział w przepisie regulującym daninę solidarnościową możliwość odliczenia od dochodu składki na ubezpieczenie społeczne, to można odliczyć jedynie składkę, ale już nie stratę z lat ubiegłych. Organy argumentowały swoje stanowisko również tym, że skoro minister, tworząc wzór formularza (ogłaszany zresztą rozporządzeniem, czyli aktem podustawowym), nie przewidział miejsca na odliczenie straty – to podatnik nie ma takiej możliwości.

Sprawa trafiła do sądów administracyjnych, które w znacznej większości poparły twierdzenia podatników. Urzędy skarbowe jednak nie zgodziły się z tą argumentacją i sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Stanowisko NSA

Naczelny Sąd Administracyjny pochylił się nad tym zagadnieniem w wyroku z 19 lipca 2022 r. o sygn. II FSK 452/22 – zapadłym zresztą dość szybko, bo w rok po wydaniu przez organ decyzji I instancji – i uznał stanowisko organów podatkowych za sprzeczne z przepisami. NSA wskazał, że organ próbował wbrew literalnemu brzmieniu przepisu ograniczyć jego zastosowanie. Wskazał również, że gdyby intencją racjonalnego ustawodawcy było uniemożliwienie odliczenia straty z lat ubiegłych przy ustalaniu podstawy obliczenia daniny solidarnościowej, to taka regulacja zostałaby wprost wskazana w przepisach ustawy o PIT. Takiego zastrzeżenia ustawodawca jednak nie zawarł, kiedy określał zasady opodatkowania daniną solidarnościową.

Co na to urzędy skarbowe?

Argumentacja przedstawiona przez Naczelny Sąd Administracyjny nie przekonała organów skarbowych, które w dalszym ciągu kwestionowały rozliczenia podatników próbujących rozliczyć stratę z lat ubiegłych. Jak udało mi się dowiedzieć od pracowników organów, po wyroku NSA otrzymali oni wewnętrzną instrukcję, że w przypadku gdy podatnik postanowi odliczyć w deklaracji stratę, mają wszczynać postępowania i nakładać kary.

Oczywiście dwuinstancyjność postępowania podatkowego znów okazała się iluzją, bowiem izby administracji skarbowej działają zapewne według tej samej instrukcji.

Temu, kto zaskarży decyzję, po znacznej ilości czasu (i zapewne również stresu) organ nie zabierze niezasadnie naliczonej daniny. Ci bardziej ugodowi po prostu zasilą budżet. Może jeszcze zapłacą karę za to, że przeczytali nie ten wyrok NSA, co powinni.

Odpowiedź ministra finansów

Kilka dni po tym, jak dowiedziałem się o istnieniu owej wewnętrznej instrukcji, ukazała się odpowiedź Artura Sobonia – sekretarza stanu w ministerstwie finansów na interpelację nr 42274, zapewniająca, że ministerstwo finansów podziela stanowisko „wyrażane w orzecznictwie sądowoadministracyjnym w zakresie możliwości uwzględniania straty z lat ubiegłych przy ustalaniu podstawy obliczenia daniny solidarnościowej”.

Autor odpowiedzi na interpelację zapewnia, że ministerstwo finansów uzupełni objaśnienia podatkowe dotyczące daniny solidarnościowej o możliwość odliczenia od jej podstawy straty z lat ubiegłych.

Ciekawe, czy uzupełni również wewnętrzną instrukcję dla urzędów i izb administracji skarbowej…


Współautorem artykułu jest r. pr., dor. pod. Aldona Leszczyńska-Mikulska, partner GWW Tax.

Zmiana zasad nabywania nieruchomości rolnych

Do Sejmu RP trafił projekt zmian w ustawie z 11.04.2003 r. o kształtowaniu ustroju rolnego. Analizowany akt prawny jest istotny przede wszystkim dla podmiotów zainteresowanych nabyciem nieruchomości rolnych. W związku z tym, że ustanawia on ograniczenia w rozporządzaniu gruntami rolnymi, powinny zapoznać się z nim również spółki przed dokonaniem szeroko rozumianych działań korporacyjnych. Dotyczy to zwłaszcza tych spółek, które dysponują nieruchomościami rolnymi albo zamierzają przejąć majątek składający się m.in. z takich gruntów.

Rozszerzenie pierwokupu przy nabywaniu udziałów i akcji

Zgodnie z obecnym brzmieniem ustawy Krajowemu Ośrodkowi Wsparcia Rolnictwa (KOWR), działającemu na rzecz Skarbu Państwa, przysługuje prawo pierwokupu udziałów i akcji w spółce kapitałowej, która jest właścicielem lub użytkownikiem wieczystym nieruchomości rolnych o łącznej powierzchni co najmniej 5 ha. Projekt zmierza do rozszerzenia tego pierwokupu również na udziały i akcje w spółce dominującej w rozumieniu przepisów Kodeksu spółek handlowych, o ile spółka dominująca posiada udziały lub akcje w spółce dysponującej nieruchomościami rolnymi. Uwzględniając, że definicja „spółki dominującej” jest nieprecyzyjna, powyższa zmiana skutkować będzie koniecznością przeprowadzenia dogłębnej analizy, czy nabycie udziałów (akcji) w określonej spółce nie wiąże się z prawem pierwokupu po stronie Skarbu Państwa.

Zmiana obowiązków związanych z podziałem, przekształceniem i łączeniem spółek

Zgodnie z obecnym brzmieniem ustawy, jeżeli nabycie nieruchomości rolnej następuje w wyniku podziału, przekształcenia bądź łączenia spółek handlowych, KOWR działający na rzecz Skarbu Państwa może złożyć oświadczenie o nabyciu tej nieruchomości za zapłatą ceny tej nieruchomości. Powyższy zapis jest o tyle kuriozalny, że przy przekształceniu spółki zasadniczo nie dochodzi do przejścia majątku, bo spółka przekształcana i spółka przekształcona to zasadniczo ten sam podmiot. Projekt ogranicza wspomniany obowiązek jedynie do podziału albo łączenia spółek handlowych. Jednocześnie jednak utrzymuje się ograniczenie w zakresie przekształcenia przedsiębiorcy albo spółki cywilnej w spółkę handlową.

Inne ważne zmiany

Jak stanowi obecne brzmienie ustawy, nabywca nieruchomości rolnej jest obowiązany prowadzić gospodarstwo rolne, w którego skład weszła nabyta nieruchomość, przez okres co najmniej 5 lat od dnia nabycia przez niego tej nieruchomości, a w przypadku osoby fizycznej – prowadzić to gospodarstwo osobiście. Powyższy obowiązek skutkuje szczególnego rodzaju przywiązaniem rolnika do ziemi. Ustawodawca nie przewidział jednak, że po okresie 5 lat od nabycia nieruchomości może ona zmienić swoje przeznaczenie. W analizowanym projekcie próbuje się doprecyzować, że obowiązek prowadzenia gospodarstwa rolnego przez nabywcę przestaje wiązać tylko co do takiej nieruchomości, która – po jej nabyciu – została przeznaczona na cele inne niż rolne w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.

Ustawodawca zapomina jednak, że o kwalifikacji nieruchomościami jako rolnej decyduje sama możliwość wykorzystywania jej do prowadzenia działalności wytwórczej w rolnictwie. W sytuacji gdy nieruchomość przestaje spełniać cechy „gruntu rolnego”, należałoby uznać, że ustają również ograniczenia ustawowe. Jeżeli bowiem nieruchomość uzyskała np. przeznaczenie gospodarcze, to trudno nadal prowadzić na niej gospodarstwo rolne. Jednocześnie nie sposób założyć, że przez wskazany okres 5 lat w ogóle nie może dojść do zmiany jej przeznaczenia. Nieruchomość może przestać być rolną również w sposób faktyczny, nie tylko w wyniku zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jest to ważne, bo w okresie 5 lat nabyta nieruchomość nie może być także zbyta ani oddana w posiadanie innym podmiotom bez zgody Dyrektora Generalnego KOWR.

Projekt zmierza jednocześnie do wyłączenia wszystkich ograniczeń związanych z obrotem nieruchomościami rolnymi przewidzianymi dla fundacji rodzinnej lub jej beneficjenta (stosownie do ustawy o fundacji rodzinnej).

Podsumowanie

Ustawa w założeniu powinna wejść w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia. Z projektem zapoznać się można na stronie internetowej Sejmu (https://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/druk.xsp?nr=3429).

Autorzy projektu w założeniu postanowili „załatać” potencjalne luki w ustawie, które pozwalałyby na obrót nieruchomościami rolnymi bez nadzoru KOWR. Efekt tego wydaje się być niestety odwrotny od zamierzonego. Stosowanie w praktyce ustawy dotychczas wiązało się z istotnymi wątpliwościami wywołanymi przede wszystkim niechlujstwem legislacyjnym. Zamiast doprowadzić do unormowania analizowanego zagadnienia, wprowadzenie projektowych zmian skutkować będzie wywołaniem kolejnych sporów prawnych. Jest to o tyle niewskazane, że w praktyce KOWR stara się interpretować wszystkie takie wątpliwości na korzyść Skarbu Państwa.

Wiążąca informacja taryfowa (WIT) – narzędzie dla importerów aluminium z Chin w kontekście wzmożonych kontroli organów celno-skarbowych

W związku z wejściem w życie rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) 2021/546 z 29 marca 2021 r. nakładającego ostateczne cło antydumpingowe i stanowiącego o ostatecznym pobraniu cła tymczasowego nałożonego na przywóz elementów wyciskanych z aluminium pochodzących z Chińskiej Republiki Ludowej możemy zaobserwować wszczęcie wielu powtórnych kontroli dokumentów i prawidłowości zastosowania kodu nomenklatury scalonej (CN) przez Krajową Administracje Skarbową.

W całym kraju wielu naczelników urzędów celno-skarbowych wszczęło kontrole dotyczące zwłaszcza wyrobów ze stali i aluminium. Powtórne kontrole zaimportowanych towarów dotyczą możliwości zastosowania dla nich nieprawidłowych kodów CN, co w konsekwencji mogło prowadzić do nienałożenia na te towary należnych ceł antydumpingowych – a co za tym idzie, do uszczuplenia budżetu państwa – oraz poświadczeniu nieprawdy, czyli dokonaniu czynu zabronionego opisanego w kodeksie karno-skarbowym.

Przez powtórne zbadanie dokumentów, na podstawie których dokonano importu, kontrole takie polegają na tym, że organ kontrolujący dokonuje oględzin importowanych towarów, zbiera wszystkie inne dowody oraz ustala, czy prawidłowo zastosowano kod taryfy celnej, który determinuje wysokość nałożonej stawki celnej na importowane towary.

Obowiązek zebrania, przedstawienia i archiwizowania wszelkich dokumentów służących jako dowody na zastosowanie prawidłowego kodu CN ciąży na podmiocie, który zobowiązany jest do przedstawienia ich na żądanie organów celno-skarbowych.

Aby zapobiec wszelkim niejasnościom lub (jako podmiot importujący) nie narazić się na konsekwencje wynikające z błędnie zastosowanego kodu taryfy celnej, każda spółka będąca importerem przedmiotowych towarów ma do dyspozycji narzędzie w postaci wiążącej informacji taryfowej (WIT). Posiadanie decyzji WIT daje pewność prawną co do klasyfikacji towaru i określenia na tej podstawie, jakiej wysokości cło i ewentualne opłaty celne lub inne środki mogą zostać zastosowane.

WIT wydana w imieniu Komisji UE przez Dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Warszawie to decyzja celna, która wiąże towar, przedsiębiorcę, dla której jest wydana, oraz wszystkie organy celne w UE.

Gdy WIT wydaje druga instancja w postępowaniu, czyli Dyrektor Izby Administracji Skarbowej, oznacza w praktyce, że nie może jej podważyć jednostka kontrolująca (naczelnik), czyli pierwsza instancja.

Dlatego wartość posiadania wiążącej informacji taryfowej przez podmioty, które importują towary mogące być obwarowane cłem antydumpingowym, jest niepodważalna.

Reforma planowania przestrzennego coraz bliżej

7 marca 2023 r. rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw. Jeśli planowane zmiany wejdą w życie, to 2023 r. będzie można określić czasem wielkiej reformy planowania przestrzennego. Warto jednak zauważyć, że proponowane rozwiązania nawiązują do wcześniejszych regulacji z zakresu planowania przestrzennego, kiedy obowiązywały ogólne i szczególne plany miejscowe.

Przede wszystkim planowana jest likwidacja studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy na rzecz tzw. planów ogólnych. Mają to być bardzo ogólne akty planistyczne, które określałyby jedynie:

  • strukturę funkcjonalno-przestrzenną gminy przez wydzielenie stref planistycznych;
  • granice obszaru, na którym możliwe byłoby uzupełnianie zabudowy w oparciu o decyzję o warunkach zabudowy oraz
  • zasady lokalizacji nowej zabudowy mieszkaniowej w relacji do obsługujących je obiektów, które realizują usługi publiczne – dotyczy to np. szkoły podstawowej czy obszaru zieleni publicznej.

Kilka istotnych zmian zostanie wprowadzonych do znanych od lat miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z planowanym do znowelizowania art. 14 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wyłącznie na podstawie miejscowego planu będą mogły być realizowane inwestycje dotyczące obiektów handlu wielkopowierzchniowego (należy przez to rozumieć handel realizowany w obiekcie handlowym o powierzchni sprzedaży powyżej 2000 m2) oraz niezamontowanych na budynku instalacji odnawialnych źródeł energii, które lokalizuje się m.in. na użytkach rolnych klasy IV, o mocy zainstalowanej elektrycznej większej niż 150 kW lub wykorzystywanych do prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania energii elektrycznej.

Przyspieszenie procedur planistycznych ma zapewnić, że można będzie uchwalać miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w trybie uproszczonym. Z tego rozwiązania będzie można skorzystać, jeśli akt planistyczny będzie dotyczył m.in.

  • wyłącznie lokalizacji instalacji odnawialnych źródeł energii;
  • wprowadzenia ustaleń wynikających z zakazów lub ograniczeń zabudowy i zagospodarowania terenu, określonych w przepisach ustaw lub aktów, w tym wydanych na ich podstawie aktów prawa miejscowego;
  • zmiany ustaleń dotyczących kolorystyki obiektów budowlanych lub pokrycia dachów;
  • uchylenia zakazu lokalizacji zamontowanych na budynku instalacji odnawialnych źródeł energii, które wykorzystują do wytwarzania energii wyłącznie energię promieniowania słonecznego lub mikroinstalacji w rozumieniu art. 2 pkt 19 ustawy z 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii.

W ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wreszcie zostaną wprowadzone definicje takich pojęć, jak intensywność zabudowy, powierzchnia kondygnacji czy wysokość zabudowy, co pozwoli na jednoznaczną interpretację wskaźników określonych w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.

Nowe przepisy mają także zakończyć stosowaną od lat praktykę, która nie znajduje poparcia w przepisach – uchwalania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego na wniosek inwestora. W ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym ma pojawić się nowy, szczególny rodzaj miejscowego planu – zintegrowany plan inwestycyjny, uchwalany wyłącznie na wniosek inwestora. Trzeba jednak zaznaczyć, że warunkiem podjęcia tej uchwały ma być podpisanie umowy między gminą a inwestorem, w której inwestor może się zobowiązać m.in. do realizacji inwestycji celu publicznego, towarzyszących inwestycji głównej.

W ramach planowanej nowelizacji nadal nie jest jasne, czy decyzje o warunkach zabudowy będą wydawane na czas nieokreślony (jak to ma miejsce obecnie), czy też czas, w jakim inwestor będzie mógł skorzystać z ich ustaleń, zostanie ograniczony. Koncepcje w tym zakresie już kilkukrotnie ulegały zmianom. Obecnie rząd proponuje, by warunki zabudowy i zagospodarowania terenu wydawać tylko na pięć lat.

Rząd planuje walkę z „patodeweloperką”

Ministerstwo Rozwoju i Technologii w komunikatach medialnych zapowiada walkę z tzw. patodeweloperką. Celem tej walki ma być poprawa życia mieszkańców osiedli.

Przede wszystkim należy zaznaczyć, że obecnie są to wyłącznie hasła, które nie przybrały jeszcze formy projektu aktu prawnego. Jednocześnie trzeba jednak zwrócić uwagę, że większość planowanych do zmiany regulacji znajduje się w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (r.w.t.). Ma to duże znaczenie, ponieważ ewentualna zmiana w tym zakresie nie będzie musiała być procedowana przez sejm i senat.

Czego dotyczą zmiany?

Zmiany mają dotyczyć zwiększenia odległości między budynkami mieszkalnymi wielorodzinnymi do 6 m od granicy działki. Zwiększenie minimalnej odległości o 2 m może spowodować, że zabudowa części nieruchomości będących już własnością inwestorów, ale jeszcze niezagospodarowanych okaże się nieopłacalna. Dodatkowo nowe regulacje mogą wpłynąć na obrót nieruchomościami, zwłaszcza tymi o mniejszej powierzchni.

Kolejną propozycją jest wprowadzenie obowiązku zachowania minimum 4 metrów odległości między balkonami zlokalizowanymi na odrębnej płycie balkonowej, a w przypadku mniejszej odległości lub balkonów na jednej płycie – stosowania przegród o odpowiedniej grubości i wysokości. Regulacja ta w rzeczywistości będzie miała przełożenie także na ustalanie odległości między budynkami, które są zlokalizowane na tej samej działce, co obecnie nie jest uregulowane w przepisach r.w.t.

Mikromieszkania

Prawodawca zapowiada także zmiany dotyczące minimalnej powierzchni lokalu użytkowego w nowym budynku (będzie musiała wynosić 25 m2) oraz wymaganego czasu nasłonecznienia (ten będzie musiał wynosić co najmniej 3,5 h dla pokoi mieszkalnych). Trudno pozytywnie ocenić pierwszą z proponowanych zmian – lokale o powierzchni mniejszej niż 25 m2 powstają przecież z uwagi na zapotrzebowanie rynku, a nie chęć pogorszenia warunków życia mieszkańców. Jednocześnie warto zauważyć, że w ramach omawianych propozycji Ministerstwo nie planuje zakazać realizacji kawalerek, jak to miało miejsce w projekcie zmiany rozporządzenia w sprawie warunków technicznych budynków, o którym głośno było rok temu. Nie wydaje się również, aby wydłużenie wymaganego czasu nasłonecznienia o pół godziny miało znaczący wpływ na jakość życia mieszkańców zabudowy wielorodzinnej. Z pewnością jednak będą inwestycje, które staną się nieopłacalne właśnie z uwagi na wprowadzenie omawianego wymogu. Będzie to dotyczyło zwłaszcza centrów miast, w których nie obowiązują jeszcze miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego czy studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy przewidujące zabudowę śródmiejską.

Nowe zasady liczenia powierzchni

W rządowych propozycjach znajdziemy także zasadę niewliczania do powierzchni kondygnacji balkonów, logii i tarasów. Warto zwrócić uwagę, że taki sam przepis znajduje się już w projekcie zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, który definiuje powierzchnię kondygnacji jako powierzchnię rzutu poziomego kondygnacji, mierzoną po zewnętrznym obrysie rzutu poziomego ścian zewnętrznych tej kondygnacji, z wyłączeniem powierzchni balkonów, logii i tarasów. Zatem nawet jeśli walka z „patodeweloperką” ustanie, to i tak pojęcie kondygnacji prawdopodobnie zostanie wprowadzone w proponowanym kształcie.

Dobrym pomysłem wydaje się wprowadzenie wymogu, żeby na placach i skwerach publicznych zapewnić co najmniej 20% terenu biologicznie czynnego. Pomimo że rząd używa tu niezbyt adekwatnego pojęcia „betonozy”, to ekspansja terenów zielonych zawsze powinna być oceniane pozytywnie.

Limity poziomu hałasu

Kolejnym zagadnieniem, którym zajął się prawodawca, jest hałas w mieszkaniach w zabudowie wielorodzinnej. W praktyce jednak ten hałas emitowany jest głównie przez znajdujące się w sąsiedztwie drogi. Tymczasem trzeba zaznaczyć, że zgodnie art. 174 i art. 175 prawa ochrony środowiska eksploatacja dróg nie może powodować przekroczenia standardów jakości środowiska. Emisje polegające m.in. na powodowaniu hałasu, powstające w związku z eksploatacją drogi, nie mogą (z zastrzeżeniem obszarów ograniczonego użytkowania) spowodować przekroczenia standardów jakości środowiska poza terenem, do którego zarządzający drogą ma tytuł prawny. Kwestię wykonywania zabezpieczeń akustycznych regulują przepisy ustaw szczegółowych, w tym § 9 ust. 1 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 24 czerwca 2022 r. w sprawie przepisów techniczno-budowlanych dotyczących dróg publicznych (Dz.U. poz. 1518), zgodnie z którym droga powinna spełniać w cyklu życia drogi co najmniej podstawowe warunki dotyczące nośności i stateczności konstrukcji, bezpieczeństwa pożarowego, bezpieczeństwa użytkowania, dostępności, ochrony zdrowia ludzi i środowiska, w tym ochrony przed hałasem, oszczędności energii oraz zrównoważonego wykorzystania zasobów naturalnych. Jeżeli prognozowane poziomy hałasu i wibracji przekraczają wartości dopuszczalne określone w przepisach odrębnych, to przy projektowaniu drogi powinno się zastosować odpowiednie środki ochrony. Urządzenia ochrony przed hałasem i wibracjami można także zastosować po wybudowaniu drogi, w wypadku gdy stwierdzone zostaną przekroczenia dopuszczalnych poziomów hałasu i wibracji.

Wydaje się więc, że obowiązek sprawdzania poziomu hałasu inwestycji deweloperskich i konsekwencje wynikające ze stwierdzenia przekroczenia wymaganych norm mogą prowadzić do naruszenia innych przepisów rangi ustawowej.

Balkon i problemy z ustaleniem jego statusu

Balkon to powszechny element budynku mieszkalnego wielorodzinnego. Do dziś nie jest jednak jasne, czy stanowi on część elewacji wchodzącej w skład nieruchomości wspólnej, czy też należy do właściciela mieszkania.

Zaczynając od omówienia kwestii własnościowych balkonów lub ich poszczególnych elementów, na początek warto przyjrzeć się stanowisku orzecznictwa. W pierwotnym stanowisku zawartym w wyroku z 3 października 2002 r. Sąd Najwyższy przyjął, że można uznać balkon za pomieszczenie przynależne do lokalu, w przypadku gdy balkon ten przylega do lokalu i służy wyłącznie do użytku jego właściciela. Status prawny balkonu uzależniony jest od okoliczności konkretnego przypadku. Nie jest zatem ani przesądzone, ani wykluczone zakwalifikowanie balkonu jako pomieszczenia przynależnego. Zależnie od zamysłu projektanta danego budynku może być zarówno częścią elewacji, spełniającą jedynie funkcję zdobniczą, lub zostać przeznaczone do użytku ogółu właścicieli albo przynależeć do poszczególnych lokali mieszkalnych i być przeznaczone do wyłącznego użytku ich właścicieli. W sytuacji gdy balkon dostępny jest dla wszystkich właścicieli danego budynku, np. z klatki schodowej albo ogólnie dostępnego korytarza, stanowi on nieruchomość wspólną budynku i stanowi współwłasność przysługującą wszystkim właścicielom lokali. Jeżeli natomiast balkon usytuowany jest w takim miejscu, że może z niego korzystać tylko właściciel jednego lokalu, stanowi on część składową tego lokalu, co oznacza, że właściciel lokalu jest jednocześnie właścicielem balkonu.

Sąd Najwyższy w poszukiwaniu rozwiązań

Sąd Najwyższy, w uchwale z 7 marca 2008 r., ponownie przeanalizował problem, mierząc się również z zagadnieniem ustalenia podmiotu odpowiedzialnego za ponoszenie kosztów remontów i bieżącej konserwacji balkonów. Sąd Najwyższy stwierdził, że częścią składową lokalu jest tylko ta część, która służy do użytku właściciela lokalu i osób z nim zamieszkałych, czyli przestrzeń wewnętrzna, z reguły wyodrębniona podłogą i balustradą, a niekiedy także ścianami bocznymi i sufitem. Koszty utrzymania tej przestrzeni obciążają jej właściciela. Natomiast „(…) elementy architektonicznej konstrukcji balkonu trwale połączone z bryłą budynku i na ogół usytuowane na zewnątrz w stosunku do przestrzeni wykorzystywanej do wyłącznego zaspokajania potrzeb mieszkaniowych przez osoby zamieszkałe w lokalu uznać należy za takie części budynku, które nie służą wyłącznie do użytku właściciela lokalu, zatem (…) powinny być kwalifikowane jako stanowiące nieruchomość wspólną (…)”. Tym samym koszty utrzymania i remontów elementów konstrukcyjnych balkonu będą obciążać wspólnotę mieszkaniową.

Interpretacja budzi wątpliwości

W oparciu o tak wyrażone stanowiska Sądu Najwyższego, również w doktrynie i orzecznictwie sądów powszechnych podejmuje się próby dokonania rozdzielenia elementów balkonu na elementy stanowiące wyłączną własność właściciela lokalu i elementy wchodzące w skład nieruchomości wspólnej. Jedynie ogólne rozróżnienie poszczególnych elementów balkonów, dokonane przez Sąd Najwyższy, a opierające się na zamyśle projektanta i ustaleniu, co wchodzi w skład elementów architektonicznej konstrukcji balkonu, prowadzi do sytuacji, że sądy nierzadko odmiennie oceniają przynależność tego samego elementu balkonu. Wszak zamysły projektantów i elementy architektonicznej konstrukcji budynków nigdy nie są tożsame w każdym z budynków. Przykładem może być tu orzecznictwo Sądu Apelacyjnego w Warszawie i Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Sąd Apelacyjny w Warszawie za element nieruchomości wspólnej uznał m.in. barierkę balkonu. Sąd stwierdził również, że płyty balkonowe pełnią taką samą rolę, jak stropy, czyli m.in. rozgraniczają one dwa sąsiadujące ze sobą w pionie lokale. Płyta balkonowa również zatem będzie stanowić część nieruchomości wspólnej. Natomiast Sąd Apelacyjny we Wrocławiu stwierdził, że kosztami remontów posadzek, izolacji i płyt balkonowych oraz tynków elewacyjnych na łączeniu płyt balkonowych z balustradami powinni zostać obarczeni właściciele poszczególnych lokali, do których balkony przylegają, bowiem wymienione elementy służą do wyłącznego użytku właścicieli lokali. Sądy apelacyjne wskazują również, że przy określonej konstrukcji balkonów, złożonych z płyty betonowej i barierki metalowej, równie dobrze cały balkon może być częścią nieruchomości wspólnej.

Rozstrzygnięcie jest zawsze bardzo konkretne

Rozdzielenie elementów balkonu jest istotne pod kątem rozstrzygnięcia kwestii odpowiedzialności za koszty remontów czy napraw poszczególnych części balkonu. Z orzecznictwa sadów powszechnych wyczytać możemy, że wydatki związane z utrzymaniem w należytym stanie balkonu stanowiącego pomieszczenie pomocnicze służące wyłącznie zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych osób zamieszkałych w tym lokalu ponosi właściciel lokalu mieszkalnego, zaś wydatki na remonty i bieżącą konserwację części budynku, które są elementem konstrukcji balkonu trwale połączonym z budynkiem, obciążają wspólnotę mieszkaniową. Należy mieć jednak na uwadze, że stanowiska przyjęte przez Sąd Najwyższy czy sądy powszechne powstały w wyniku rozpatrywania konkretnego stanu faktycznego. Jak pokazują przytoczone orzeczenia Sądu Apelacyjnego z Warszawy i Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, to, że dany element balkonu w danej sprawie stanowi część nieruchomości wspólnej, nie oznacza, że w innej sprawie zostanie zakwalifikowany w ten sam sposób. Sprawy z zakresu prawa własności poszczególnych części balkonu muszą być zatem rozpatrywane indywidualnie. Praktyka bowiem i bardzo ogólna treść art. 3 ust. 2 ustawy o własności lokali powoduje, iż nie jest możliwe przejrzyste i jednoznaczne oznaczenie, które części balkonów stanowią np. nieruchomość wspólną, w taki sposób, aby odpowiedź miała zastosowanie do każdego stanu faktycznego. Koniecznością jest zasięgnięcie w sprawie opinii biegłego, który każdorazowo powinien pomóc dokonać takiego ustalenia i który – jak podpowiada praktyka – robi to niechętnie. Z tych względów tak konieczna i wyczekiwana jest zmiana przepisów, która pomogłaby rozwiązać ten problem.

Raportowanie ESG, czyli nowe obowiązki dla przedsiębiorców

W grudniu 2022 roku Parlament Europejski i Rada przyjęli dyrektywę CSRD1 (ang. Corporate Sustainability Reporting Directive) dotyczącą tzw. raportowania niefinansowego przez spółki w Unii Europejskiej. Nowe przepisy wprowadzą szereg wymogów w zakresie raportowania i sprawozdawczości z obszarów związanych z ochroną środowiska (E), społecznymi aspektami biznesu (S) oraz ładu korporacyjnego (G). Celem dyrektywy jest zapewnienie większej przejrzystości i odpowiedzialności przedsiębiorstw w UE, a także promowanie zrównoważonego rozwoju w całym regionie.

Czym jest raportowanie ESG?

Nowe standardy raportowania niefinansowego w zakresie zrównoważonego rozwoju wywodzą się z uznanej koncepcji społecznej odpowiedzialności biznesu (ang. CSR – Corporate Social Responsibility). Przy czym CSR skupione jest na dobrowolnych działaniach jakościowych na rzecz społeczeństwa, które najbardziej widoczne są w obszarze relacji inwestorskich i marketingu, natomiast ESG kładzie nacisk na konkretne mierzalne dane mające służyć zarówno konsumentom, organizacjom pozarządowym, jak i inwestorom.

Wprowadzenie dyrektywy ESG jest częścią szerszego trendu, w którym przedsiębiorstwa i inwestorzy coraz bardziej angażują się w kwestie związane ze zrównoważonym rozwojem. W ciągu ostatnich kilku lat wiele firm zaczęło podejmować działania mające na celu zmniejszenie swojego wpływu na środowisko oraz zwiększenie swojej odpowiedzialności społecznej. Wielu inwestorów zaczyna również wyraźnie preferować firmy, które podejmują takie działania.

Co się zmienia?

Dotychczas obowiązki raportowania niefinansowego obejmowały wyłącznie podmioty z rynku finansowego (w szczególności spółki giełdowe, banki, zakłady ubezpieczeń) na podstawie dyrektywy NFRD (ang. Non Financial Reporting Directive).

Wprowadzenie dyrektywy CSRD oznacza, że spółki publiczne, jak również niektóre duże spółki prywatne będą musiały raportować swoje działania związane z ESG. Raportowanie będzie obejmowało szereg obszarów, w tym emisję gazów cieplarnianych, zużycie wody, zarządzanie odpadami, prawa pracownicze, równość płci, bezpieczeństwo pracy oraz skutki biznesowe dla lokalnych społeczności i środowiska. Według szacunków nowe przepisy mają objąć ok. 49 000 spółek z całej UE, a w samej Polsce – kilka tysięcy.

Jednym z głównych założeń dyrektywy jest stworzenie bardziej spójnego podejścia do raportowania ESG w UE. Wiele krajów już wprowadziło własne przepisy w tej dziedzinie, co spowodowało pewną niejednorodność w podejściu do sprawozdawczości ESG. Dyrektywa ma na celu usunięcie tych rozbieżności i zapewnienie, że spółki z całej UE będą raportować w sposób spójny i zgodny z międzynarodowymi standardami.

Wprowadzenie dyrektywy może przynieść korzyści zarówno dla przedsiębiorstw, jak i dla społeczeństwa jako całości. Firmy, które będą w stanie skutecznie raportować swoje działania ESG, będą bardziej atrakcyjne dla inwestorów i klientów. Mogą również zyskać na efektywności operacyjnej i ograniczeniu kosztów, co przyczyni się do zwiększenia ich konkurencyjności. Społeczeństwo natomiast zyska większą przejrzystość i kontrolę nad działaniami firm, co może przyczynić się do zwiększenia zaufania konsumentów do rynku oraz do zmniejszenia negatywnego wpływu biznesu na środowisko i społeczeństwo.

Implementacja nowych przepisów będzie wymagała od spółek przestrzegania wyższych standardów raportowania i sprawozdawczości, co może być dla niektórych przedsiębiorstw wyzwaniem. Jednak długoterminowe korzyści ze zwiększonej przejrzystości i odpowiedzialności społecznej mają być znacznie większe niż koszty wdrożenia tych zmian.

Nadchodząca regulacja to również odpowiedź na potrzeby rynku, inwestorów i konsumentów. W dzisiejszych czasach klienci i inwestorzy coraz bardziej interesują się tym, jak przedsiębiorstwa wpływają na środowisko naturalne, jak zarządzają swoimi pracownikami i jakie wartości i etykę wyznają.

Dlaczego pojawiają się te zmiany?

Zasadniczym celem zmian jest ograniczenie negatywnych zmian klimatycznych, co stanowi odzwierciedlenie realizacji Europejskiego Zielonego Ładu oraz Agendy 2030 przyjętej przez ONZ.

Rynek oczekuje, że przedsiębiorstwa będą działać w sposób zrównoważony i odpowiedzialny społecznie, a wdrażanie podejścia ESG pozwala na ocenę tych działań na bardziej obiektywnych i wymiernych kryteriach. Dzięki raportowaniu ESG inwestorzy i klienci mają większą pewność, że inwestują w firmy, które przestrzegają wyższych standardów społecznej odpowiedzialności biznesu.

Ponadto wdrażanie podejścia ESG przyczynia się do tworzenia bardziej zrównoważonej i stabilnej gospodarki, która uwzględnia kwestie środowiskowe i społeczne. W tym kontekście UE wprowadziła dyrektywę, która ma na celu ujednolicenie standardów raportowania ESG dla spółek notowanych na giełdach w UE oraz zapewnienie większej przejrzystości i odpowiedzialności w tym zakresie.

Wreszcie, raportowanie ESG pozwala firmom na identyfikację potencjalnych obszarów poprawy w zakresie ich działań związanych z ochroną środowiska, społeczną odpowiedzialnością i zarządzaniem. Dzięki temu przedsiębiorstwa mogą działać bardziej efektywnie, ograniczając swoje koszty, a jednocześnie zwiększając swoją wartość dla inwestorów i klientów.

Wcześniej raportowanie na temat zrównoważonego rozwoju było nieobowiązkowe, co powodowało nierówny dostęp do tych informacji. Publikowano według nieuzgodnionych, niejednolitych standardów, co powodowało, że część była uznawana za niewiarygodne albo publikacje te były wybrakowane, co ostatecznie prowadziło do braku możliwości porównywania tych informacji.

Kogo obejmą nowe obowiązki i od kiedy?

Nowe regulacje dyrektywy CSRD będą wchodzić w życie etapowo w latach 2024–2028 i będą one obejmować podmioty, które przedstawiamy w przystępnej formie tabelki dostępnej bezpośrednio po kliknięciu w poniższy link:

podmioty objęte dyrektywą CSRD

Jakie to będą obowiązki?

Przedsiębiorcy będą zobowiązani do raportowania informacji niezbędnych do zrozumienia wpływu jednostki na kwestie związane ze zrównoważonym rozwojem oraz informacji niezbędnych do zrozumienia, w jaki sposób kwestie związane ze zrównoważonym rozwojem wpływają na rozwój, wyniki i sytuację jednostki. W szczególności będą to następujące dane:

  • opis modelu biznesowego i strategii biznesowej jednostki;
  • opis ustanowionych celów dotyczących kwestii związanych ze zrównoważonym rozwojem, a także postępów poczynionych w tym zakresie oraz oświadczenie, czy cele te opierają się na dowodach naukowych;
  • opis roli organów administrujących, zarządzających i nadzorujących w odniesieniu do kwestii związanych ze zrównoważonym rozwojem oraz ich wiedzy eksperckiej i umiejętności koniecznych do wypełniania tej roli lub dostępu takich organów do takiej wiedzy eksperckiej i umiejętności;
  • opis polityk jednostki w odniesieniu do kwestii związanych ze zrównoważonym rozwojem;
  • opis procesu należytej staranności wdrożonego przez jednostkę w odniesieniu do kwestii związanych ze zrównoważonym rozwojem;
  • opis najważniejszych rzeczywistych lub potencjalnych niekorzystnych skutków związanych z własnymi operacjami jednostki i jej łańcuchem wartości, w tym z jej produktami i usługami, stosunkami gospodarczymi i łańcuchem dostaw;
  • opis wszelkich działań podjętych przez jednostkę w celu zapobiegania rzeczywistym lub potencjalnym negatywnym skutkom, łagodzenia ich, zaradzania im lub niwelowania ich oraz wyniku tych działań;
  • opis podstawowych ryzyk dla jednostki w odniesieniu do kwestii związanych ze zrównoważonym rozwojem;
  • wskaźniki istotne w odniesieniu do powyższych informacji.

W rezultacie przedsiębiorstwa zobowiązane będą do opracowania i wprowadzenia szeregu polityk ESG, które będą weryfikowalne i zgodne z nowymi regulacjami. Należy jednak zwrócić uwagę, iż element dokumentowy ESG już częściowo funkcjonuje w biznesie. Wielu dużych przedsiębiorców wymaga od swoich kooperantów posiadania polityk zgodnych z koncepcją ESG, które następnie są weryfikowane w ramach prowadzonych przez nich audytów. Kwestia ESG jest więc zauważalna od kilku lat w biznesie, natomiast wymagała ona ustrukturyzowania i upowszechnienia.

Wprowadzenie dyrektywy to ważny krok w kierunku zrównoważonego rozwoju i większej odpowiedzialności przedsiębiorstw. Wspiera ona cele UE w zakresie walki ze zmianami klimatu i osiągnięcia zrównoważonego rozwoju. Będzie to wymagało współpracy między sektorem publicznym i prywatnym oraz zaangażowania inwestorów i konsumentów, ale może przyczynić się do stworzenia bardziej zrównoważonej i odpowiedzialnej gospodarki w UE oraz poza nią. Jest to temat istotny, przyszłościowy, ale i trudny. Będzie wymagać od przedsiębiorców nie tylko zrozumienia regulacji, ale przede wszystkim uwarunkowań technicznych i faktycznych.

Dyrektywa CSRD stanowi zupełnie nowy etap w obszarze raportowania niefinansowego. Wprowadza nowe obowiązki, poszerza katalog podmiotów zobowiązanych oraz jest to pierwsza regulacja przewidująca sankcje.

Państwa członkowskie mają obowiązek implementacji dyrektywy w ciągu 18 miesięcy. Planowany termin implementacji przez Polskę nowych regulacji to lipiec 2024 r.

.


1 Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2464 z dnia 14 grudnia 2022 r. w sprawie zmiany rozporządzenia (UE) nr 537/2014, dyrektywy 2004/109/WE, dyrektywy 2006/43/WE oraz dyrektywy 2013/34/UE w odniesieniu do sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju, dostępna pod linkiem: https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:32022L2464.

Czy warto przejść na B2B?

„Forma współpracy do wyboru: umowa o pracę lub B2B” – zdarza nam się słyszeć na rozmowie kwalifikacyjnej. Czy rzeczywiście jest to takie proste? Nie do końca – B2B nie zawsze powinna i może zastąpić umowę o pracę. Nie zawsze się też to opłaca. Czy warto się na nią zdecydować? Odpowiem po „prawniczemu” – to zależy. Ale od początku.

Co to jest B2B?

B2B to powszechna nazwa umowy zlecenia wykonywanego w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej. Jest bardzo popularna – szczególnie w takich branżach jak IT, obsługa prawna, dziennikarstwo czy sprzedaż. Jej głównymi zaletami jest duża swoboda stron w kształtowaniu umowy (bez większości ograniczeń, jakie niesie za sobą umowa o pracę) oraz fakt, że może być bardzo korzystna podatkowo. Te dwie zalety sprawiają, że bardzo często jest wybierana zarówno przez przedsiębiorców, jak i przez ich zleceniobiorców. Mechanizm działania jest bardzo prosty: zakładasz działalność, podpisujesz odpowiednią umowę i na koniec każdego miesiąca wystawiasz zleceniodawcy fakturę.

Wybór metody opodatkowania

Polski Ład znacząco wpłynął na opodatkowanie działalności i spowodował, że koszt prowadzenia takiej działalności jest wyższy niż dotychczas. Główną zmianą, która ma tutaj zastosowanie, jest zmiana dotycząca składki zdrowotnej. Przed 2022 składkę zdrowotną można było w znacznej większości odliczyć od podatku. Obecnie stała się ona de facto dodatkowym podatkiem dochodowym bez kwot wolnych i zwolnień.

W większości wypadków mamy wybór jednej z trzech opcji opodatkowania: zasady ogólne, podatek liniowy i ryczałt. Zasady ogólne polegają na tym, że do 120 000 zł płacimy podatek progresywny 12%, a po przekroczeniu tej kwoty – 32%. Do tego trzeba jeszcze dodać 9% składki zdrowotnej. Jest to metoda zbliżona do opodatkowania umowy o pracę, z tym że możemy odliczać koszty naszej działalności.

Drugą metodą jest podatek liniowy – wynosi on 19% niezależnie od wysokości dochodów oraz 4,9% składki zdrowotnej.

Trzecią metodą jest ryczałt. Tutaj nie odliczymy kosztów – podatek liczymy od otrzymanych przychodów. Stawki podatku zależą od tego, co będziemy robić w naszej działalności, i wahają się od 2 do 17%. W tym wypadku opłacamy również stałą składkę zdrowotną zależną od wysokości naszych przychodów – 376,16 zł (do 60 000 zł rocznie), 626,93 zł (d0 300 000 zł) oraz 1128,48 zł (powyżej 300 000 zł).

Generalnie porównując skalę podatkową z podatkiem liniowym, można wysnuć regułę, że powyżej ok. 13 000 zł dochodu (a więc po odjęciu kosztów) bardziej opłaca się podatek liniowy. Poniżej tej kwoty podatnik na zasadach ogólnych zapłaci mniej.

Porównywanie tych dwóch metod do ryczałtu jest o tyle trudne, że w przypadku ryczałtu uwzględniamy tylko przychód, a nie dochód (czyli nie interesują nas koszty) oraz stawka zależy od tego, czym się zajmujemy. Załóżmy jednak, że jesteś programistą i możesz korzystać z 12% podatku. W takiej sytuacji, jeśli masz przychód na poziomie ok. 13 000 zł miesięcznie (zakładając, że Twoje miesięczne koszty nie przekraczają 2 000 zł), ryczałt będzie dla Ciebie najkorzystniejszą opcją. Dalej przewaga ryczałtu się tylko pogłębia. Oczywiście może się to zmienić zależnie od wysokości ponoszonych kosztów.

Zakładając, że świadczysz usługi doradcze, możesz korzystać z 15% ryczałtu. Wówczas przewaga ryczałtu nad innymi formami opodatkowania zaczyna się na poziomie ok. 15 000 zł (przy podobnym jak wyżej założeniu co do kosztów).

Oczywiście powyższe wyliczenia są jedynie przykładowe i w każdym wypadku należy rozważyć to szczegółowo.

ZUS

Składki na ubezpieczenia społeczne również mogą być płacone w znacznie korzystniejszej formie niż w przypadku umowy o pracę. Dla przypomnienia, w przypadku umowy o pracę Ty płacisz 13,71% swojego dochodu brutto, zaś Twój pracodawca „dokłada” do niego jeszcze 20,45%.

W przypadku działalności gospodarczej standardowo opłacasz miesięcznie stałe składki – w 2023 jest to 1418,48 zł. Na umowie o pracę płaciłbyś podobną kwotę, zarabiając 10 500 zł, ale przy założeniu, że Twój pracodawca nie płaciłby nic. Jako że płaci więcej od Ciebie, to realnie ZUS z Twojej umowy o pracę dostaje tyle samo, jeśli tylko przekroczysz 4 000 zł miesięcznie (i kwota ta rośnie).

Przez pierwsze pół roku możesz jednak korzystać ze zwolnienia w ramach tzw. ulgi na start. Wtedy nie płacisz ZUS w ogóle – tylko składkę zdrowotną (którą omówiłem z podatkami, bo – nie oszukujmy się – składka zdrowotna w obecnym kształcie jest dodatkowym podatkiem dochodowym).

Przez następne 2 lata możesz korzystać z obniżonych składek. W 2023 wynoszą one 331,26 zł.

Po upływie tego terminu możliwe jest również opłacanie niższych niż standardowe składki przez 60 miesięcy w ramach tzw. ulgi mały ZUS plus. Dotyczy ona tylko sytuacji, gdy Twoje przychody za poprzedni rok nie przekroczyły 120 000 zł. Wykluczone są z niej wolne zawody, artyści oraz wspólnicy spółek.

Dla pełnej jasności zaznaczenia wymaga, że zarówno ta kwota, jak i wszystkie pozostałe składki opłacane z działalności gospodarczej od lipca 2023 nieznacznie wzrosną.

Co jeszcze wziąć pod uwagę?

Przy decyzji, czy przechodzić na działalność i jaką formę wybrać, należy zastanowić się nad swoimi planami na przyszłość i sytuacją rodzinną. Jeśli np. planujesz w najbliższym czasie wziąć kredyt, musisz pamiętać, że bank najlepiej oceni Twoją zdolność, jeśli jesteś na umowie o pracę, najlepiej na czas nieokreślony. Nawet jeśli netto zostaje Ci trochę mniej. Najgorszym wyborem w takiej sytuacji będzie ryczałt – z uwagi na brak kosztów banki biorą pod uwagę jedynie część Twoich przychodów jako dochód.

Kolejne pytanie, które należy sobie zadać, to czy planuję jakąś większą inwestycję w najbliższym roku, np. zakup sprzętu, samochodu, nieruchomości. Jeśli tak, te koszty mogą spowodować, że ryczałt nie będzie najopłacalniejszą opcją.

W przypadku gdy masz małżonka i nie masz rozdzielności majątkowej, zasady ogólne pozwolą Ci na wspólne rozliczenie podatku. W przypadku gdy Twój małżonek zarabia znacznie mniej, możesz dwa razy wykorzystać kwotę wolną lub próg podatkowy. Jeśli Twój małżonek nie osiąga dochodów 32%, zapłacisz dopiero, jeśli Wasze wspólne dochody przekroczą 240 000 zł.

Podobnie jest w przypadku ulgi na dzieci. Możesz z niej skorzystać tylko w sytuacji, gdy rozliczasz się według skali podatkowej. Jeśli wybierzesz ryczałt lub podatek liniowy, z ulgi możesz skorzystać tylko, jeśli masz inne dochody (np. umowę o pracę) opodatkowane skalą podatkową. Zastosujesz ją wtedy do tych innych dochodów. Ulga ta pozwala na obniżenie podatku o 1 112,04 zł na każde dziecko w przypadku posiadania do 2 dzieci. W przypadku posiadania większej ilości dzieci kwota ta rośnie.

Kolejną sytuacją, która wymaga szczegółowego przeanalizowania, jest uzyskiwanie dochodów z tytułu przeniesienia praw autorskich. Jeśli jesteś programistą i wytwarzasz programy komputerowe, a Twój pracodawca umożliwia stosowanie podwyższonych kosztów uzyskania przychodów, to próg opłacalności przejścia na działalność będzie wyższy niż w przypadku „zwykłej” umowy o pracę. Tutaj jednak nie podam nawet przybliżonego progu, bo wszystko zależy od tego, jaka część Twojego wynagrodzenia jest objęta podwyższonymi kosztami uzyskania przychodu.

Musisz pamiętać również, że w przypadku gdy będziesz świadczyć usługi w ramach B2B na rzecz swojego byłego pracodawcy, nie będziesz mógł zastosować ulg ZUS. Podatek liniowy będziesz mógł zastosować dopiero w następnym roku, zaś ryczałt – po upływie pełnego roku kalendarzowego.

Możliwe jest jednak zastosowanie ich, jeśli Twoja działalność będzie się różniła przedmiotowo od działalności wykonywanej w ramach umowy o pracę, jednak w takiej sytuacji wymagana jest dokładna analiza i w niektórych przypadkach uzasadnione będzie uzyskanie indywidualnej interpretacji.

Kiedy nie warto wejść na B2B?

Są sytuacje, w których rozważanie przejścia na działalność się zwyczajnie nie opłaca. Pierwszą z nich jest sytuacja, kiedy masz mniej niż 26 lat. Na umowie o pracę lub zlecenie dostajesz kwotę, która jest zwolniona z opodatkowania, a jeśli masz zawartą umowę zlecenia i do tego jesteś studentem, to nie płacisz także składek. Z tych zwolnień na działalności nie skorzystasz.

Drugą sytuacją, kiedy się to nie opłaca, jest sytuacja, w której Twój miesięczny zarobek na umowie o pracę lub zlecenie nie przekracza 6 000 zł brutto. Co prawda przez pierwsze 2,5 roku zaoszczędzisz na kosztach ZUS, ale całą oszczędność (lub jej znaczną część) pochłonie koszt prowadzenia księgowości. Od tego też jest wyjątek, a dotyczy on sytuacji, gdy ustalisz ze zleceniodawcą, że do tej kwoty doliczycie równowartość składki pracodawcy, której on nie zapłaci przez to, że będziesz na działalności. Ale faktycznie będzie to już 7 200 zł. Drugi wyjątek jest wtedy, kiedy od Twojego rodzaju działalności możesz opłacać niski ryczałt (2–5,5%). Rzadko się to jednak zdarza.

Kiedy B2B jest wykluczone

Przepisy przewidują dwie sytuacje, kiedy nie możemy wykonywać czynności w ramach B2B. To znaczy możemy, ale przez urząd skarbowy i ZUS dalej będziemy traktowani jak pracownik czy zleceniobiorca.

Pierwszą z nich jest wykonywanie czynności menedżerskich. Jeśli w ramach obowiązków zarządzasz pracownikami (lub nawet kontraktorami) lub mieniem pracodawcy, Twoje dochody (nawet jak założysz działalność) będą opodatkowane jak zwykłe zlecenie.

Druga sytuacja ma miejsce wtedy, gdy stosunek prawny w znacznym stopniu przypomina umowę o pracę (tzw. pozorność) lub gdy jako kontraktor nie ponosisz odpowiedzialności za swoje działania, nie ponosisz ryzyka gospodarczego (kosztów), jesteś w stosunku podległości (Twój zleceniodawca decyduje co, kiedy i jak masz robić). W takiej sytuacji będziesz traktowany przez US i ZUS.

Jakie mogą być konsekwencje?

W przypadku gdy jesteś w którejś z powyższych sytuacji, może być tak, że urząd skarbowy lub ZUS przeprowadzi kontrolę, w której wyjdzie, że nie możesz być traktowany jak pracownik z uwagi na któryś z powyższych przypadków. Konsekwencją takiej kontroli może być wystawienie decyzji nakazującej zwrot różnicy pomiędzy podatkiem lub składkami faktycznie zapłaconymi a tymi, które zapłaciłby pracownik. Taki zwrot może dotyczyć łącznie poprzednich 5 lat. Do tego dojdą jeszcze odsetki plus ewentualne grzywny.

Z uwagi na to, że w przypadku umowy o pracę czy zlecenia wykonywanego poza działalnością płatnikiem podatków i składek jest pracodawca (lub zleceniodawca), organ zażąda od niego zapłaty zaległości. On będzie jednak mógł od Ciebie dochodzić ich zwrotu według przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu.

Jak tylko taka kontrola się pojawi, najlepsze, co możesz zrobić, to zaangażować doradcę podatkowego lub radcę prawnego czy adwokata. Może być tak, że na etapie kontroli jeszcze da się uratować sytuację przez powołanie dowodów wykazujących, że Twój stosunek albo różni się od umowy o pracę, albo może czynności, które urząd uważa za menedżerskie, w rzeczywistości takimi nie są. Ja jestem jednak zdania, że lepiej zapobiegać niż leczyć.

Czy można coś zrobić, gdy wykonuję czynności menedżerskie?

Z uwagi na to, że przepisy mówią o tym, że czynności menedżerskie nie są traktowane jako dochód z działalności wykonywanej osobiście, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w ramach działalności gospodarczej wykonywać inne czynności świadczone na rzecz samego podmiotu. Bardzo często zdarza się tak, że ktoś, kto jest menedżerem, zajmuje się również innymi rzeczami związanymi bezpośrednio z przedmiotem danego przedsiębiorstwa, np. poza zarządzaniem zespołem zajmuje się również projektowaniem czy sprzedażą. W takiej sytuacji możliwe jest wykonywanie czynności menadżerskich na podstawie jednego tytułu prawnego, a pozostałych na podstawie innego.

W takim przypadku ważne jest jednak, aby wdrożenie tego rozwiązania było poprawne i oparte zarówno prawnym, jak i faktycznym rozdzieleniu tych czynności, zaś zawarte umowy odpowiadały rzeczywistości.